niedziela, 22 stycznia 2017

Jo, ho ho i butelka rumu, czyli z zycia Pyratow.

Wciągnęłam się ostatnio w serial pod tytułem "Czarne Żagle" o piratach, naturalnie. W tej produkcji postacie historyczne, mieszkają się z postaciami fikcyjnymi. Mamy wiec Kapitana Flinta oraz Johna Silvera z Wyspy Skarbów obok Czarnobrodego, kapitana Vain czy Jacka Rackchmana. Ci ostatni to prawdziwi piraci którzy żyli i grabili w złotej epoce piractwa circa 1650 do 1730.


Oglądnąwszy kilka odcinków zaciekawiłam się tym jak to naprawdę z tymi piratami było i dawszy nura w przepastne odmęty internetu wyłowiłam kilka interesujących faktów.

Kapitan na pokładzie statku pirackiego władze absolutna posiadał jedynie w czasie bitwy. Resztę czasu na statku rządziła demokracja. Po pierwsze samego kapitana wybierano w drodze głosowania i można było go z tego urzędu usunąć. Także cel wyprawy łupieżczej, podział łupów czy nawet to czy jeńców zabić czy nie, było poddawane głosowaniu. Kapitan, co prawda dostawał do dyspozycji sporą kabinę, ale musiał się liczyć z tym ze reszta załogi mogła tam w każdej chwili wejść by pożyczyć jego zastawę stołową czy poczęstować się obiadem.

Kodeks piracki istniał naprawdę i był spisywany przy wyborze nowego kapitana, lub przed wyruszeniem na wyprawę łupieżcza. Określał on nie tylko procentowy udział, każdego członka załogi w łupach, ale również kary za nie przestrzeganie kodeksu i inne aspekty życia na statku. Na przykład w kodeksie kapitana Barthelemew Robertsa czytamy ze światła (lampy oliwne i świeczki) należy gasić o godzinie 20, a jak kogoś suszy ten niech śmiga na pokład, by tam w zimnym świetle gwiazd oddawać się libacji. Ten sam kapitan zakazał hazardu pieniędzmi na pokładzie statku. Kodeks był podpisywany przez każdego członka załogi.

Piraci mieli w użyciu, bardzo uproszczona wersje polisy na życie. Określała ona (i to również było określone w Kodeksie) ile sztuk złota/srebra wypłacane będzie niefortunnej ofierze walk morskich. Mowa tu o utracie którejś z kończyn lub urazie typu utrata oka. Jak się łatwo domyślić za utratę ręki wypłacano więcej niż za utratę palców czy wspomnianego już oka. Cieśla pokładowy przeprowadzał operacje amputacji. Noga była odpiłowywana przy pomocy dostępny narzędzi, piła która do tego celu używano była raczej mało precyzyjnym narzędziem, wiec razem z zainfekowana częścią ciała, pod nóż szlo sporo zdrowego.




Piraci pili na umór. Rum i grog były łatwiej dostępne na pokładach ich statków niż porządne jedzenie. Tak naprawdę alkohol był traktowany jako lekarstwo na wszystkie choroby od przeziębienia po szkorbut. Pomagał chronić się przed zimnem i dawał chwilowe zapomnienie o niewygodach podróży morskiej. A kto nie pił traktowany był podejrzliwie przez kamratów.

Proces łupienia zdobytego statku mógł trwać nawet do dwóch dni. Piraci bardzo starannie ogałacali zdobyta jednostkę ze wszystkiego co miało dla nich wartość. Czyli, jedzenie, woda, alkohol, zapasowe ożaglowanie i olinowanie czy inne niezbędne okrętowi części zamienne. Skrzynie za złotem naturalnie były ulubiona forma łupów, ale realistycznie rzecz biorąc, najczęściej zdobywano beczki z tytoniem oraz bele z bawełna.

Kobiety nie miały miejsca na pokładach pirackich okrętów. Niektóre jednak się decydowały na trudy życia w marynarce i pod przebraniem zaciągały się na jednostki handlowe lub wojskowe. Było to możliwe gdyż wbrew powszechnym wyobrażeniom marynarze, w tym piraci, chodzili ogoleni. Wyjątek stanowił sławny Czarnobrody. Z dzienników pokładowych wyłaniają się wiec historie takie jak Mary Anne Arnold, która zaciągnęła się w przebraniu mężczyzny na okręt i dość długo tam funkcjonowała aż wpadła, kiedy kapitan jednostki obserwując rytualne golenie się załogi, uznał ze chyba coś za gładko jej to wychodzi. Kapitan ten napisał w swoim dzienniku, ze “panna Arnold była jednym jego najlepszych żeglarzy. Zawsze pierwsza i bez gadania wykonywała najcięższe i najtrudniejsze prace, takie jak zwijanie żagli podczas sztormu”. Co się dalej z nią stało tego nie wiem, zakładam ze została odesłana na lad. Inna sprawa ze jednostka handlowa to nie statek piracki. I tak o kobietach piratach mało się słyszy. W złotej erze piractwa udokumentowano tylko dwa takie przypadki. Oba na statku kapitana Rackchama. Pierwsza to Anne Bonny, która była z kapitanem w stosunkach intymnych i zostawiła dla niego męża. A druga została przez niego przejęta wraz z reszta załogi uprzednio zdobytej jednostki. Znajdowała się tam w oczywiście w przebraniu mężczyzny. Nazywała się Mary Reed. Obie damy wyróżniały się raczej bojowymi charakterami i kiedy statek Rackchama został przejęty a załoga się poddała tylko one uzbrojone po zęby chciały się stawiać opór.
  

10 komentarzy:

  1. Nie lubie piratow, nie lubie ksiazek i filmow o piratach i dotyczy to zarowno onegdajszych, jak i dzisiejszych, realnych i niebezpiecznych.
    I tylko Twoje rysunki niezmiennie mi sie podobaja. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dziękuję a ja jak zawsze cieszę się kiedy moje rysuneczki się podobają :)

      Usuń
  2. Te opowiastki okraszone rycinami stanowiłyby fajna książeczkę edukacyjna dla dzieci , pomyśl o tym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sonic, nic nie sprawiło by mi większej radości. I sama też od jakiegoś czasu myślałam że to było by fajnie :)

      Usuń
  3. Świetnie rysujesz, Maju!:-)Jestem zachwycona!***
    O piratach poczytałam z ciekawością - złaszcza o kobietach na statku pirackim.Ogladałam niedawno fajny, amerykański film o kobiecie piracie, ale tytułu zapomniałam. Skleroza coraz większa, niestety!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Olgo :)) Mnie piraci zawsze interesowali, a raczej zycie na morzu, bo kordelasy i strzelanie to juz nie bardzo :)

      Usuń
  4. Ciekawe historie... Zawsze myślałam, że kapitan to tak raz i na zawsze i na Amen :) Uwielbiam Szanty i marzyła mi się kiedyś szkoła pod żaglami ale jakoś pirackim życiem się nie zajmowałam... Ja raczej miałam w planach zostać cyganką i podróżować z taborami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Brujito :) my Cyganie co pędzimy z wiatrem... Również romantyczna wizja. A ja chciałam zostać piratem, tylko bez wbijania w ludzi ostrych narzędzi, zwykle grabieze by wystarczyły ;) oczywiście żeby oddać wszystko biednym, jak Robin Hood!

      Usuń
  5. Wyprowadziłaś mnie z błędu, bo byłam przekonana, że według dawniejszych przesądów, Kobieta na pokładzie przynosiła pecha, a tu bardzo proszszsz... Przeczytałam wszytko z wielką ciekawością .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ dlatego właśnie te dziewczyny musiały przebierać się za mężczyzn, ponieważ kobietom na pokład (w sensie załogi nie pasażera) wstęp był wzmocniony. Nie dlatego by przynosiły pecha, ale dlatego że w długich rejsach męska załoga była lepszym pomysłem niż mieszana. Kapitanowie nie chcieli wprowadzać zamieszania na pokładzie.

      Usuń