Zbliża się wszystkich Świętych albo jak kto woli Halloween. Geneza Halloween znika w pomroce dziejów, zachowała się jednak do tej pory w postaci cokolwiek skomercjalizowanego święta. 31'szy nie jest dniem wolnym od pracy, jednakże pozostaje, zaraz po Bożym Narodzeniu, najpopularniejszym świętem w Szkocji. Jak wszystkie wielkie święta i to wywodzi się z tradycji pogańskich, w ten dzień zegnamy lato i witamy zimę. I podobno w tą właśnie noc, granica miedzy światem żywych i umarłych zanika. A duchom, tym dobrym i tym mniej sympatycznym łatwiej jest zawitać do nas w odwiedziny.
Kto pamięta Zieloną Damę z zamku Dunnotar? Wspomniałam o niej w poście "Dunnottar castle, czyli Szkocja jaka jestkazdy widzi". Okazuje się, że więcej niż jedna Zielona Dama nawiedza Szkocję. Druga i być może nawet bardziej znana, straszy na zamku w Stirling.
Powiadają że za życia była ona młodą dziewczyną z gór obdarzoną darem jasnowidzenia. Kiedy Maria królowa Szkotów przybyła na zamek Stirling, przydzielona ją służbie królowej.
Według innych Zielona Dama to duch córki dowódcy zamku, który przyłapawszy ją na romansie z prostym szeregowcem, skazał nieboraka na śmierć. Zrozpaczone dziewczę nie widząc ratunku dla swego złamanego serca, rzuciło się z murów zamku. Inni z kolei twierdza iż Zielona Dama to duch samej Marii królowej Szkotów.
O Damie Błękitnej niewiele wiadomo, podobno nawiedza zamek gdyż dusza jej nie znalazła ukojenia, po tym kiedy jej miłość została zdradzona przez ukochanego przez nią króla Jamesa IV.
Zaraz obok nawiedzanego przez Dame Różową cmentarzyka, znajduje się nieczynny już szpitalik, ufundowany niegdyś przez polityka, niejakiego Johna Cowane.
Do szpitalika obok kościoła wiedze dróżka nazywana Ścieżką Tylną (Back Walk). Na niej właśnie napotkać można Czarną Dame, ducha zakonnicy, której dusza nawiedza to miejsce czekając gdy znów połączy się z ukochanym..... księdzem.
Po drugiej stronie ulicy znajduje się wieża Toolbooth, teraz mieści się tu Ośrodek kultury i sztuki, niegdyś jednak było to najsurowsze z wiezień w Szkocji.
Stojąc na ulicy i patrząc na budynek trudno już sobie wyobrazić, ze kiedyś w każdej z cel siedziało po 20 osób, kobiety, dzieci, starcy. Najczęściej bez jedzenia i warunków sanitarnych. Jeśli popatrzymy w gore to zobaczymy okno pokoiku pod samym dachem. Ten pokoik był szczególnym miejscem, w nim bowiem spędzali noc ci którzy rankiem mieli zostać straceni przez powieszenie.
Ostatnim nawiedzonym miejscem o którym wspomnę jest dom lorda Henrego Darnley. Tam gdzie niegdyś znajdowały się stajnie teraz znajduje się popularna kawiarnia "Darnley Coffee House" którą nawiedza duch żartowniś.
Nie ma on imienia ani historii lecz charakteryzuje się poczuciem humoru, lubi bawić się światłami na przemian to zapalając je to gasząc. Lub też obracać w kółko garnki na kuchni. Kto wie, być może radosna natura tego konkretnego ducha bierze się tego, iż zaczął on (lub ona) karierę ducha w czasach kiedy budynek ten służył za .... dom uciech!
Spacerując nocą ulicami miasta, należy pamiętać by ujrzawszy ducha, jak najszybciej odwrócić wzrok. Mówi się, że kto zjawie spojrzy w oczy świtu nie doczeka.......