Dunfermline
słynie przede wszystkim ze swojej majestatycznej katedry, w której
pochowano doczesne szczątki króla Roberta the Bruce. Robert the
Bruce, zwany tez Walecznym Sercem lub Dobrym Królem Robertem zapisał
się złotymi zgłoskami w sercach Szkotów z racji walk jakie
prowadził z Anglia o niepodległość tego kraju.
Walki
te zajęły to wiele lat i przyniosły Szkocji nie tylko upragniona
niepodległość ale także sławna deklaracje z Arbroath, która
jest, jednym z najważniejszych dokumentów w historii Szkocji.
Spisana w 1320 roku w formie listu i wysłana do papieża Jana XXII, deklaracja ta
do tej pory budzi emocje. Niektórzy historycy twierdza ze była
tylko sprytnie spisanym dokumentem, którego celem było wykręcenie
się od uczestnictwa w organizowanej przez papieża krucjacie. Oraz usankcjonowaniu dalszych walk z Anglia o niepodległość
Szkocji. Inni uważają ze był to przełomowy dokument i na jej
podstawie spisano później deklaracje niepodległości stanów
zjednoczonych.
Król
Robert znany jest w Szkocji również dzięki legendzie o pająku. Podobno po sześciu porażkach jakie poniósł w walkach z
Anglia, król Robert schronił się w górach, gdzie rozważał swoje
dalsze posunięcia. Pewnego dnia zauważył pod sufitem pająka który
starał się uprząść siec pomiędzy belkami. Pająk w swych
staraniach sześciokrotnie zawiódł, przyglądający mu się Robert
pomyślał, jeśli to stworzenie się nie poddaje to może i ja nie
powinienem? Postanowił więc swe dalsze kroki zawierzyć losowi i
postanowił ze jeśli pająk spróbuje po raz siódmy i nie zawiedzie
to i on podejmie kolejna probe w swych zmaganiach.
Jest
to oczywiście tylko legenda, prawdopodobnie stworzona przez sir
Waltera Scotta około 1827 roku. W rzeczywistości jednak, historia
ta o ile w ogóle jest prawdziwa to zdarzyła się bliskiemu
współpracownikowi Roberta, sir Jamesowi „Czarnemu” Douglasowi.
Sir James podobno obserwował pająka w swoim ogrodzie. Stworzonko 12
razy spadało na ziemie i dopiero za 13 razem zdołało dostać się
na gałąź. Zainspirowany pajęczym uporem sir James podobno miał
ukuć pierwotna wersje znanej do dziś frazy, jeśli ci się nie powiedzie po raz
pierwszy to próbuj i próbuj i próbuj i próbuj do skutku.
Dla
odwiedzających katedrę Dunfermline, dobra rada, zaparkujcie w
parku! Brzmi to jak masło maślane, ale w tym szaleństwie jest
metoda, a raczej nauka jaka ja pobrałam podczas swej wyprawy.
Przywykła do wygód jakie oferowały mi dotychczas zwiedzone
zabytki, podjechałam po prostu pod sama katedrę, oczekując tam
dogodnego parkingu. Tylko po to żeby się przekonać ze pod katedra
parkingu nie ma. Jest owszem możliwość zaparkowania na ulicy, ale
ogranicza pobyt do godziny. Wrzuciwszy więc drobne do parkomatu
pędem pognałam do katedry. Nawet w pospiechu powodowanym presja
czasu trudno mi było nie zachwycić się niezwykłym budynkiem.
Miałam szczęście ze oprócz mnie nikogo tam nie było, cisza
panująca wewnątrz katedry dodawała jej tylko powagi i
szlachetności.
Historia
katedry sięga az do 11'go wieku kiedy królowa Małgorzata zona
króla Malcoma III'go w 1070 roku, ufundowała klasztor. Ich syn król
David I'szy klasztor rozbudował i poniósł jego range do opactwa.
Oboje królowa Małgorzata oraz król David spoczywają w starszej
części katedry. W nowszej ufundowanej przez króla Roberta
pochowane są jego szczątki.
Ciekawostka
jest ze serce króla Roberta nie zostało pochowane w Dunfermline. Po
jego śmierci w 1329 roku serce jego zostało zabrane na krucjatę do
ziemi świętej, po czym zgodnie z życzeniem króla pochowane w
opactwie Melrose. Zdjęcia opactwa zamieszczone poniżej pochodzą z innej wyprawy kilka lat temu.
Zwiedziwszy
majestatyczny budynek, świadoma upływu czasu, świńskim truchtem
pognałam do pozostałości pałacu po drugiej stronie placu.
W
lepiej zachowanej części pałacu, znajduje się bardzo wąska i
bardzo zakręcona klatka schodowa. Jej odpowiedniczkę widziałam w opactwie Inchcolm o którym pisałam w poście
"Inchcolm Abbey, czyli z wizyta u mnichow". Zobaczywszy tyle z pałacu ile mogłam, odjechałam szukając czegoś
innego co można by zwiedzić i tak dotarłam do parku. Gdzie, jak
się przekonałam, można zaparkować za darmo i
spokojnie spacerkiem dojść do katedry oraz pałacu na zwiedzanie.
Cóż, człowiek uczy się na doświadczeniach. Park polecam
również sam w sobie, jest bardzo ładnie utrzymany, znajdują się
tam tajemnicze zakamarki, cala masa oswojonych wiewiórek, które
jakbym miała coś do jedzenia to pewnie mogłabym karmić z reki oraz malutka palmiarnia.