niedziela, 25 grudnia 2016

Ze swiateczna wizyta, u Krolowej Elzbiety II

Elżbieta II, aktualnie panująca królowa Wielkiej Brytanii, sięga po jeden z prezentów adresowanych do niej, po czym, gdy rozdarty papier opada na podłogę, jej twarz rozjaśnia szeroki uśmiech. W środku pakunku znajduje się fartuch kuchenny! Inny z prezentów, zawiera plastikowy czepek pod prysznic z nadrukiem “Zycie to suka”. Królowa śmieje się i wzrokiem szuka “winowajcy” czyli księcia Harrego, po czym żartobliwie grozi mu palcem i oboje wybuchają śmiechem.
Powyższa sytuacja to nie wytwór mojej wyobraźni, ale wydarzyła się naprawdę. Królowa Elżbieta słynie z tego, ze podobnie jak, niestety już nie żyjąca, królowa matka, uwielbia tanie prezenty żarty.
Cóż bowiem innego można zafundować pod choinkę w prezencie kobiecie, która ma wszystko o czym zamarzy, jak nie odrobinę śmiechu? By osiągnąć ten cel można na przykład, zacząć od pierdzącej poduszki czy miniaturowych wycieraczek do butów bo i takie prezenty kiedyś dostała.
Jednym z absolutnie ulubionych podarunków, który królowa niegdyś otrzymała i do tej pory lubi podobnymi obdarowywać rodzinę i przyjaciół, jest tak zwana śpiewająca ryba Big Mouth Billy Bass. Kto nie wie co to jest zamieszczam poniżej filmik:



Święta w rodzinie królewskiej obchodzone są bardzo tradycyjnie i co roku w ten sam sposób. Rodzina zjeżdża się do pałacu Sandringham, który podobno jest ulubionym z pałaców królowej, nie tylko dlatego ze słynie z dużego stężenia duchów na centymetr kwadratowy. Królowa fascynują zjawiska paranormalne, duchów się nie boi i uważa ze nawiedzanie jednego z pałaców po śmierci za interesujący pomysł. Ale wróćmy do Wigilii. Zanim jej królewska mość pojawi się w pałacu Sandringham, oboje z księciem Filipem biorą udział w balu zorganizowanym dla obsługi pałacu Buckingham , w Londynie. Królowa i książę Filip, własnoręcznie wręczają obsłudze prezenty których wartość zależy od ilości przepracowanych lat. Każdy tez, zostaje obdarowany świątecznym puddingiem, dla oszczędności zamawianym hurtowo w Tesco.

Co roku jej królewska mość wysyła około 750 kartek z życzeniami. Proces podpisywania ich zaczyna z początkiem Grudnia. Podpisy różnią się w zależności od stopnia pokrewieństwa i zażyłości z władczynią. Dla rodziny kartka nosi podpisy od “Z wyrazami miłości mama i tata” lub babcia i dziadek a reszta rodziny dostaje kartki od Lilibet I Filipa. Do wszystkich innych kartki wysyła Elżbieta Regina.

Królowa do pałacu Sandringham przybywa na kilka dni przed reszta gości i osobiście nadzoruje przygotowanie pokoi. Specjalnie oddelegowany pokój na potrzeby składowania prezentów zawiera w sobie choinkę która obsługa ubiera lecz to królowa własnoręcznie wiesza gwiazdę na czubku. 


W Wigilie, po przybyciu wszystkich gości, cala rodzina zbiera się o godzinie 16 na przekąskę i herbatę. Po czym każdy wraca do swojego pokoju by się ponownie pojawić na dole o godzinie 18 i przystąpić do otwierania prezentów. Zwyczaj otwierania prezentów w Wigilie a nie w Christmas day (pierwszy dzień świat) jak reszta UK wprowadzony został przez królową Wiktorie, dla jej ukochanego męża, a z pochodzenia Austriaka, księcia Alberta. Kiedy wszyscy ponownie zgromadza się na dole, królowa daje znak i cala rodzina rusza do ataku, by przy okrzykach radości otwierać swoje prezenty. Tu należy dodać ze nie tylko królowa dostaje prezenty żarty. Cala rodzina królewska obdarowuje się głupstwami.

Po otwarciu prezentów, cale towarzystwo ponownie udaje się do swych pokoi by się wykąpać i przebrać w stroje wieczorowe. O godzinie 20 wieczorem panowie w już garniturach a damy w sukniach wieczorowych, gromadzą się ponownie by zasiąść do wigilijnej uczty. Królowa pojawia się o 20.15 z kieliszkiem wytrawnego martini w dłoni i tak zaczyna się bankiet.

Tradycyjnie podaje się krewetki, cielęcinę świąteczny pudding oraz suflet. Ciekawostka jest iż tych tradycyjnych dan rodzina królewska zbytnio nie lubi i większość z tego zostaje na stolach, czym później skrupulatnie zajmie się obsługa.

Około godziny 22, damy udają się do osobnego pokoju na kawę, a panowie sączą porto I brandy. Później obie grupy znów się spotykają na więcej drinków, jednakże już bez królowej, która lubi kłaść się wcześnie spać.

W pierwszy dzień świat o godzinie 11 rano, rodzina królewska udaje się spacerkiem do kościoła pod wezwaniem świętej Marii Magdaleny
 
Po mszy wszyscy zasiadają do tradycyjnego świątecznego obiadu, na który składa się indyk w orzechach z nadzieniem ziołowym w sosie żurawinowym. A na deser płonący pudding świąteczny polany brandy.

Następnie o 15 cala rodzina siada by w telewizji obejrzeć nagranie z świątecznego przemówienia królowej do narodu.  Królowa Elżbieta, która w tym roku obchodziła swoje 90 urodziny, w tegorocznym przemówieniu, mówiła o inspiracji. O tym, ze chociaż większość z nas nie ma możliwości dokonywać wielkich czynów, to każdy z nas może dokonywać małych aktów dobroci.  A te male czyny złożą się na wielka całość. Królowa również wspomniała o paradzie z okazji swoich urodzin, w której wzięły udział organizacje charytatywne którym patronuje. Zarówno te duże jak i te male, a każda z nich opiera się głównie na pracy ludzi dobrej woli i wielkiego serca. Ta część przemówienia królowej od razu nasunęła mi na myśl i nasze rodzime organizacje. Na przykład te najmniejsze, prowadzone przez niezwykle osoby których działalność obserwuje, podziwiam a kiedy mogę to i wspieram. Takie niezwykle osoby znaleźć można w na przykład, ale nie tylko, w Kurniku czy Zamoimidrzwiami. Według królowej Elżbiety nie ma działalności charytatywnej która byłaby zbyt mala, by nie zasługiwała na uwagę i uznanie. Wiec tu i teraz z okazji świąt i ja chcialabym wyrazić swój podziw dla wszystkich, tych o których wiem a także tych o których nie wiem, ludzi wielkiego serca, którzy pomagają innym ludziom a także zwierzętom czy środowisku. Wszystkich Was podziwiam i zachwyca mnie to, ze jesteście i działacie!

A wracając do królowej, kto chce i rozumie po angielsku, całe przemówienia może wysłuchać tutaj:



Na koniec pierwszego dnia świąt następują gry i zabawy towarzyskie, rozrywka która w ten dzień, tradycyjnie odbywa się w niemal każdym domu na terenie UK. Królowa uwielbia szarady a także znakomicie improwizuje innych. Jest szczególnie dobra w udawaniu postaci ze świata polityki w tym Borysa Jelcyna czy Tonego Blair oraz niektórych prezydentów Stanów Zjednoczonych. Rodzina królewska gra chętnie w monopol a kiedyś także w „kto chce zostać milionerem”.

W drugi dzień świat, pod wodza księcia Filipa, odbywa się polowanie. Natomiast królowa wraz z reszta dam podążają tropem myśliwych i zbierają w lesie upolowane zwierzynę. Bażanty, kaczki itd. Niemal co roku tez, jakiś przypadkowy świadek ma szczęście pstryknąć fotkę królowej kiedy to władczyni zjednoczonego królestwa, sprawnym gestem ukręca łepek jakiejś nieszczęsnej ptasiej ofierze, która została jedynie zraniona anie zabita. Ku pokrzepieniu dusz należy dodać ze zwierzyna ta zostaje później skonsumowana, nic się tu nie marnuje. 


Tak na marginesie królowa sama polować tez umie a także naprawić swojego starego jeepa którym porusza się po terenach leśnych zamku Balmoral w Szkocji.  


Kolo godziny 13 następuje przerwa na lunch po której panowie znów ruszają na łowy a królowa jeśli pogoda dopisze idzie na spacer ze swoimi ukochanymi psami. Jak bardzo królowa Elżbieta kocha swoje pieski (rasy Corgi) to zobaczyć można na tym zdjęciu, gdzie pozują wraz reszta rodziny do zdjęcia. 
 

Tak mniej więcej wyglądają święta w rodzinie królewskiej, a cały ten proces odtwarzany jest w ten sam sposób od lat i tak pozostanie dokąd Elżbieta II będzie panować w Wielkiej Brytanii.

Powyższe informacje pochodzą z książeczki pod tytułem “Co znajdziemy torebce królowej” autorstwa P.Dampler I A.Walton. 

W przeciwieństwie do reszty moich postów wszystkie zawarte tu zdjęcia oraz filmiki pochodzą z googla. Ich autorstwa sobie nie przypisuje w najmniejszym stopniu. Tylko choinka jest moja :)


p.s Kto spróbuje odgadnąć co królowa Elżbieta nosi w swej torebce?


niedziela, 11 grudnia 2016

Wystepy grupy "Kopytko i rozki", czyli renifery w trasie.

Przyszła zima...... szara, bura i bez sniegowa. Ja, podobnie jak niedźwiedzie, najchętniej bym zimę przespała.

 

Tymczasem zimy przespać się nie da, trzeba chodzić do pracy i na zakupy.


I tak z okazji co tygodniowych zakupów żywieniowych, na parkingu Lidla spotkałam ponownie reniferki ze stadka które nie tak dawno odwiedziłam niedaleko Aviemore. 

Święta to czas kiedy renifer ma szanse sobie dorobić i rusza w trasę. Grupa podróżuje do rożnych miasteczek na terenie Szkocji. Występy reniferów są uprzednio ogłaszane by jak najwięcej dzieci miało okazje się nimi spotkać. Na miejsce przybywają około godziny przed występem. Sa wtedy karmione, pojone i maja szanse rozprostować kopytka.


 
 

Kiedy podjechałam na parking dookoła ciężarówki zebrał się już malutki tłumek. Dorośli zadają ekipie opiekunek pytania a dzieci chciałyby głaskać renifery lecz dziewczyny opiekujące się gwiazdami wieczoru na to nie pozwalają. Teraz jest czas na jedzenie i picie. Podchodzę do grupy i pytam jedną z dziewczyn, czy to te same renifery które widziałam na wzgórzach Cairngorms.  Opiekunka potwierdza ze to te same renifery, zamieniamy kilka slow podczas gdy ona cały czas bacznie obserwuje podopiecznych. Z krótkiej rozmowy dowiaduje się, ze mała grupka obecna na parkingu to, oddelegowani do zadań specjalnych panowie reniferowie.  Zwiedzają oni rożne miasteczka podczas gdy ciężarne dziewczyny, zostają na wzgórzach by się spokojnie paść.  Dowiaduje się również ze Balmoral stracił już na zimę swoje imponujące poroże i cytując opiekunkę wygląda teraz "po prostu głupiutko". O mojej wizycie w Reniferowni można przeczytać TUTAJ

Po posiłku renifery zaprzężone do san (z kółkami) ruszają do pracy. Przez następne dwie godziny będą głaskane, fotografowane i ciągnąc sanie z dziećmi zarabiać na stado.


 

Po skończonych występach renifery pakowane są z powrotem na ciężarówkę podczas gdy dziewczyny sprzątają po swoich podopiecznych.Filmiki wrzuciłam youTube: