Wczesny poranek, ciche wybrzeże północnej Szkocji, fale zabarwione na różowo i złoto w promieniach wschodzącego słońca, leniwie oblewają piaszczysta plażę. Mgla z wolna unosi mlecznobiały
welon otulający.... statki wikingów bezszelestnie zbliżające się do brzegu!
Widoczna w oddali uśpiona osada nie wie jeszcze jaki horror spotka ja za chwile.....
Oczywiście powyższy opis to wytwór mojej wyobraźni lecz podobne scenki musiały zdarzać się regularnie w epoce Wikingów. Szczególnie tu w Szkocji tak niedaleko położonej od Skandynawii. Wikingowie w swych wyprawach rabunkowych nie ograniczali się do wybrzeży i docierali dalej w głąb lądu na przykład do Stirling.
Istnieje legenda ze w pewna zimowa
noc, kiedy to znużonemu strażnikowi oko przymknęło się podczas warty, grupa wikingów podchodząc pod mury miasta, niechcący zbudziła śpiącego wilka. Zwierze zawyło głośno budząc tym strażnika który zaalarmował miasteczko. Na pamiątkę tego wydarzenia na jednym z budynków w
Stirling upamiętniono tegoż wilka. Wraz ze słowami:
“Here in auld days -The wolf roam’d - In a hole of the rock
- In ambush lay”
W moim luźnym tłumaczeniu brzmi to tak:
„Dawnymi dniami
wilk tedy wędrował, schowany w grocie w ukryciu czatował”
Oczywiście tłumaczem
nie jestem wiec się mylić mogę :)
Wikingowie nie
pozostawili po sobie żadnych tekstów pisanych z których moglibyśmy się dowiedzieć o nich więcej. Wszystkie sagi i wiersze o nich zostały spisane później. Ostały się jednak tu i owdzie wyryte przez wikingów runy. Na przykład w Maes Howe z epoki Neolitu znajdującym się na wyspie Orkney. Niektóre
z nich przedstawiają smoka czy węża morskiego ale sa wśród
nich takie które jakością przekazu przypominają dzisiejsze grafitti na ścianach. Czytamy wiec ze niejaki „Thorni przeleciał Helgi” czy „Ingigerki jest najpiękniejsza z kobiet”. Inne są
bardziej interesujące na przykład „Zaprawdę powiadam wam, zdobycie tego skarbu
trzy noce zajęło”. Ciekawe co by powiedzieli druidzi gdyby wikingowie próbowali
takie graffitti wydrapać na którymś z kamieni w Stonhenge...
Tak naprawdę
wikingowie nie byli jednym zwartym plemieniem i nie nazywali siebie wcale Wikingami. Byl to zlepek plemion wywodzących się z Danii, Skandynawii i
Szwecji. Nie wszystkie Ludy Północy zajmowały się rabunkiem i handlem
niewolnikami. Wiele z plemion trudniło się po prostu uprawa pol i hodowla trzody a topora używano tam tylko do rąbania drewna.
Jednak Ci którzy
udawali się wyprawy łupieżcze pozostawili po sobie nie zatarte piętno i po dziś dzień funkcjonują w wyobraźni ludzi jako nieustraszeni i groźni wojownicy.
Ciekawostka jest
ze będąc pierwszej klasy wojownikami byli tez czyścioszkami. Kapali się co
najmniej raz w tygodniu i lubili się pławic w ciepłych źródłach. Posiadali tez grzebyczki, brzytwy czy szczypczyki które wykonane były z kości i rogów zwierząt. Lubili tez jeździć na nartach, uważali je za znakomity środek transportu oraz rozrywkę. Wszyscy słyszeli o
Odynie, Thorze czy Lokim. A kto słyszał o bogu narciarstwa zwanym Ullr?
Kazdy szanujący się wiking dbał o swój wizerunek a częścią tego wizerunku były bląd włosy. Jeśli odcień bladu nie zadowalał właściciela owłosienia to używał on lub ona,
specjalnego mydła które wybielało włosy. W niektórych częściach Skandynawii
wybielano również brody. Zabiegi te miały cele upiększające lecz dzięki nim nikt nie musiał obawiać się wszy.
Kiedy u nas w
powszechnym użytku było krzesiwo i hubka wikingowie mieli swój specyfik w płynie dzięki któremu z łatwością mogli rozpalić ogień. Wykonywano go z grzyba
zbieranego na drzewach (być może huby) którego następnie gotowano przez kilka dni w ..... moczu.
Podobno
drewno polane ta mikstura bardziej się tliło niż paliło i dzięki temu starczało
na dłużej. Mnie jednak najbardziej ciekawi kto pierwszy wpadł na pomysł by zagotować grzyby ze własnym siusiu i dlaczego?
Kobiety wikingów
wydawano za mąż równie jak w innych krajach, czyli już około 12’go roku życia. Jednakże w przeciwieństwie do innych narodów cieszyły się one większą wolnością. Na przykład kobieta wikingów dziedziczyła po mężu a co więcej mogla zażądać rozwodu.
Wikingowie jak każdy naród także mieli swoje pieśni i
swoja muzykę. Jak one brzmiały tego nie wiem aczkolwiek pewien kupiec arabski podsumował je tak: „Nigdy w życiu nie słyszałem gorszej muzyki od tej u wikingów w Danii. Dźwięki wydobywające się z ich gardeł przyrównać mogę jedynie
do warczenia psów, tylko bardziej niż psy dzikich”. Hmmmm no cóż, Arabowie od zawsze słynęli z kwiecistych wypowiedzi.
Znalazłam na youTube taki oto utwór, nie mam pojęcia czy jest poprawny historycznie ale mnie się podoba i według mnie dobrze oddaje ducha pieśni Wikingów:
Inny z gości Wikingów stwierdził ze ich piosenki przypominają mu odgłosy wozu, toczącego się w
dol po kamienistej drodze. Jednakże przyznaje ze za brak harmonii w pieśni które słyszał mogło być odpowiedzialne nadużycie alkoholu przez muzykantów.
Wikingowie również całkiem skutecznie zmierzyli się problem szkorbutu w długich podróżach
morskich. Szkorbut bierze się z niedoboru witaminy C a ta znajduje się na przykład w cebuli. Wikingowie wiec ruszając w długie rejsy zabierali z sobą zapasy
cebuli. Byc może cebulowym oddechem powalali wrogów równie skutecznie jak
toporem?
Mowi sie, ze dokąd czyjeś imię pozostaje w pamięci ludzkiej tak długo osoba ta pozostanie nieśmiertelna. Dotyczy
to miedzy innymi króla Haralda który rządził Danii i częścią Norwegii w 10'tym wieku. Harald osiągnął całkiem sporo za swojego panowania od 958 do 987roku, kiedy to został zgładzony na rozkaz własnego syna. Jednakże za jego największe osiągniecie uważa się zjednoczenie z Norwegia plemion duńskich. Innymi słowy udało mu się skłonić do komunikacji grupy które uprzednio jej odmawiały.
Wszystko fajnie, ale jak to się stało, ze jego imię jest powtarzane po dziś dzień na całym świecie i to przez ludzi którzy nigdy o nim nie słyszeli? Otóż pełne imię króla Haralda brzmi: Harald „Bluetooth” Blatand. W polskim tłumaczeniu Harald Sinozebny. Na jego cześć pochodzącą ze Szwecji firma Ericsson nazwala swój patent pozwalający na komunikacje pomiędzy rożnymi urządzeniami które poprzednio się nie komunikowały! A logo bluetooth widoczne w każdym praktycznie telefonie komórkowym to połączone w całość dwie runy które reprezentują inicjały Haralda.
Kjujewno poczytam później, teraz wpadłam się pozachwycać portretem Pantery, cudo :)
OdpowiedzUsuńWiesz Elaja, ja naprawde nie wiem jak Panterka wyglada :) Ale ciesze sie bardzo ze moj rysunek sie spodobal :)) Dziekuje!
UsuńNie tak dawno czytalam o tym symbolu bluetooth, wiec mnie ta wiadomosc teraz nie zaskoczyla, jak wtedy. Ale sam pomysl iscie szatanski. :)) I niezwykly.
OdpowiedzUsuńPomysl super :)) Tez mi sie spodobal... teraz kazdy ma runy w telefonie :))
Usuń