niedziela, 15 lutego 2015

Wscieklica i kierownica




Tak zwany „Road Rage" czyli „furia drogowa" znana jest wiekszosci, jak nie wszystkim kierowcom. W zaleznosci od naszego pozimu tolerancji na innych uzytkownikow drogi, nastroju w danym momencie oraz tego czy mamy udany czy niezbyt udany dzien, potrafi wyjsc z nas najgorsze. Agresja drogowa obejmuje szeroka game objawow od wykonywania nie kulturalnych gestow czy wykrzykiwania obrazliwych uwag, jazde zderzak w zderzak czy wyprzedzanie na trzeciego.
Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem, ja na pewno bez winy nie jestem, chociaz moja tolerancja na innych  uzytkownikow drogi zalezna jest od tego czy sie spiesze czy nie. W piekny letni dzionek jadac sobie na luzie nie zirytuje sie utknawszy na pol godziny za traktorem ani nie skrzywie sie na rowerzystke pedalujaca dziarsko srodkiem szosy.




  
Za to w kiepski dzien, dostane wscieku gdy osobnik przedemna nie ruszy dostatecznie szybko ze skrzyzowania.
 
U mnie furia drogowa przebiega w fazach:

Faza pierwsza, gniewne mamrotanie pod nosem obelg umiarkowanie obrazliwych  „no jedz ty dupo wolowa”. 

Faza druga, przechodzimy do przekenstw w jezyku rodzimym,  „no jedz ze do cholery jasnej!” i okazjonego machania rekami w gescie desperacji. 

Faza trzecia wbijanie zebow w kierownice, rwanie wlosow z glowy i glosne obelgi w jezyku angielskim.  Do fazy trzeciej dobijam bardzo sporadycznie. Ale jednak ..... grrrr

Nie tak dawno temu bo zaledwie przed swietami, wracalam do domu jedna z glownych tras zmierzajacych z miasta w kierunku obwodnicy. W godzinach szczytu  przepelniona uzytkownikami drogi odliczajacymi cenne sekundy do momentu kiedy beda mogi sie zrelaksowac w domowych pieleszach lub stawic w pracy do wypelniania obowiazkow sluzbowych, droga ta slynie z zapychania sie i korkow. Bedac dobrym nastroju nie przejmowalam sie zbytnio powolnym tempem jazdy, ruszajac i hamujac ruszajac i hamujac posuwalam sie w zolwim tempie w kierunku obwodnicy. W pewnym momencie cos tam z przodu sie odblokowalo i nagle wszyscy ruszylismy. Pomiedzy mna a samochodem z przodu powstala sliczna wyrwa ktora radosnie wykorzystalam by docisnac do dozwolonych 40 mil na godzine. Przede mna na kawalku ktory jeszcze przez chwile dozwolony byl dla calego ruchu ale juz za moment zmienial sie w pas tylko dla autobusow jechal motocyklista i byl wlasnie w procesie zmiany pasa, wlaczyl migacz i powoli zaczal przeprowadzac manewr gdy nagle z tylu z duza predkoscia nadjechal czarny samochod. Czarny minal mnie, dojechal do motoru i pomimo ze tamten byl juz w polowie manewru wcisnal sie przed niego na prawy pas, wyminal  i pojechal.
Kierowca motoru na chwile zdebial, przyhamowal po czym pozbieral sie i zaczal gonic czarnego. Lekcewazac juz calkiem przepisy drogowe pognal pasem dla autobusow, zrownal sie z czarnym i chyba usilowal zajzec do srodka auta. Byc moze z ciekawosci lub tylko po to by kierowcy pogrozic czy wykonac jakies gesty ogolnie uznane za niekulturalne. Po chwili bez owocnych wysilkow kierowca motocykla najwyrazniej wscielky, docisnal do dechy i z rykiem silnika ruszyl dalej pasem dla autobusow. Prawdopodobnie wizja manadtu jaki nie watpliwie otrzyma pozniej juz go nie wzruszala.
Ogladalam cala akcje z bezpiecznej odleglosci, widzac bowiem co sie dzieje na wszelki wypadek zdjelam noge z pedalu gazu. Czarny zostal w korku, ja za nim, a motor pojechal. Od czasu tego wydarzenia uplynely moze ze dwa dni, gdy na tej samej trasie, jedynie skierowanej w strone miasta znow utknelam w korku. Tym razem troche zdziwiona bo na tym kawalku zazwyczaj problemow nie ma. Ponuro spogladajac co chwila na zegarek w aucie sunelam powoli w strone miasta. Po chwili okazalo sie ze przyczyna korka byl wypadek. Na poboczu drogi po lewej stronie stal na awaryjnych swiatlach samochod, po prawej na ulicy lezal motor a obok nie ruchomo kierowca motoru. Ciagle w kasku na glowie, otoczony wianuszkiem bezradnych ludzi czekajacych na przybycie ambulansu.
Widzac to nie moglam powstrzymac refleksji, czy to przypadkiem nie ten sam motocyklista? Byc moze znow pod wplywem gniewu jadacy zbyt szybko? Kto wie. 

Od tego czasu ilekroc odarnia mnie furia drogowa  to przypominam sobie ta sytuacje. Wspomnienie to dziala studzaco.... ale z gniewnego mamrotania mimo wszystko jednak nie umiem zrezygnowac.










4 komentarze:

  1. Dlatego właśnie jazda samochodem to dobry czas na praktykę zazen ;)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No z tym zen to Staram sie jak mogę ... aczkolwiek rożnie to wychodzi ;))

      Usuń
  2. Oj, inni kierowcy nieraz doprowadzaja mnie do szału, zwlaszcza tutejsi, belgijscy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to ciekawe! Jak jeżdżą w Belgii? W Szkocji zaskoczyła mnie uprzejmość niektórych kieriwcow, przyzwyczajona do naszych kierowcow wyscigowych w kraju, zdziwiłam sie kiedy ktoś zatrzymał sie by wpuścić mnie do ruchu :)

      Usuń