Ten post zainspirowany zostal historia Kota z Orlowej a takze niedawnymi przejsciami Tigusia, oraz bardzo wzruszajacym postem Pantery pod tytulem "Moj czlowieku".
Gizmo i ja, przedstawiamy naszych sasiadow:
Chyba najblizej w sensie geograficznym, bo przez sciane, mieszka Daisy (Stokrotka).
Daisy jest pieskiem z adopcji. Moja ludzka sasiadka, zawsze i od zawsze bierze pod swoje opieke tylko pieski ktorych ktos nie kochal i wyrzucil. Pieski te sa albo oddawane do fundacji SPCA lub wyrzucane po prostu na ulice i tam fundacja je znajduje.
Daisy jest najweselszym psiakiem jakiego spotkalam. Szczekala na mnie tylko do czasu az ktoregos dnia usiadlam z sasiadka w ich ogrodku a ona (Daisy) rozsiadla sie wygodnie na moich stopach. Od tego czasu jestesmy w najlepszej przyjazni. Daisy jak to pieski maja w zwyczaju goni mojego kota, ale goni go tylko i wylacznie do drzwi mieszkania.
Druga sasiadka, pietro nizej, to Bella.
Jak widac na zalaczonym obrazku Bella to kocica. Sasiadka miala kiedys zlota rybke, Bella ktoregos dnia wsadzila pyszczek do akwarium i tak wyladowala w gazecie na stronie z zabawnymi zdjeciami zwierzakow. Bella wsrod okolicznych kotow (slowa sasiadki nie moje) slynie z paskudnego charakteru, syczy na wszystko co sie rusza. Giz za nia nie przepada, ale co w tym dziwnego skoro Bella i na niego syczy?
Zaraz za plotem mieszkaja Jazz and Jess.
Obie bardzo wesole, rozszczekane i rozpuszczone tak jak tylko pieski moga byc. Jess teoretycznie jest pieskiem syna sasiadow, ale kiedy wyjechal w dalekie kraje ona zostala. Obie gonia mojego kota ale tylko do murku, zadna nie skoczy dostatecznie wysoko, wiec za murkiem Giz jest bezpieczny.
Z pieskow jest jeszcze Rollo, ale on zawsze jest na smyczy i niestety nie mam jego zdjecia. Raz jeden urwal sie swojemu panu i pogonil kota mojemu kotu. Wtedy mocno sie zdziwilam, kiedy slyszac wsciekle syczenie mojego kota otwierzam drzwi a za nimi wielka brazowa paszcza!
Po drugiej stronie domu mieszka Colin the white cat (Colin bialy kot)
Colin jest super wyluzowany, nic sobie nie robi sobie z Belli i jej wscieklego syczenia, lazi gdzie mu sie podoba i kiedy mu sie podoba. Moje kociatko z nim nie walczy, bo i po co. Obaj szanuja swoja kocia przestrzen i tyle. Podobno niektore biale koty nie slysza, ten slyszy i to znakomicie.
Mamy jeszcze pierzastych sasiadow. Na dachu mieszka parka golebi, ktore bez krepacji korzystaja z darmowej stolowki w karmiku, oraz na stanie mam (oprocz wrobli) Rudzika. Rudzik mieszka na pobliskim drzewie i wcale sie mnie nie boi. Znakomicie wie ze kiedy wychodze z domu to po to zeby dosypac jedzenia, bo po coz by innego??? ;)
Zdjecie ponizej, Daisy and Jess :)
No, to masz tam prawdziwy zwierzęcy raj:)).
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać ze zwierzaczki z sąsiedztwa żyją całkiem dobrze :) wszystkie zadbane i kochane a dla piesków sa fantastyczne tereny spacerowe w okolicy!
UsuńW naszej klatce schodowej nie mieszka zadne inne zwierze, oprocz moich trzech. Jest niby sporo psow i kotow na osiedlu, ale nie w moim najblizszym sasiedztwie.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedzialam, ze Ty masz kota! :)))
A mam :) chyba go wspomniałam we wpisie "wrzeszczący sześcian" przezywajac od Kocich ksieciuniow ;)
UsuńZwierzyniec przedni, ale z tym gonieniem kota przez psy, to... Nie kraczę. Oby nic się nie stało...
OdpowiedzUsuńTemu zapobiec sie nie da, każdy kotek który luzem wychodzi na dwór ponosi jakies ryzyko. Pieski sąsiadów zazwyczaj sa na smyczy wiec ryzyko nie aż tak wielkie mimo wszystko :)
UsuńNo i Gizmo się na nas wypiął ;) ale ogon ma śliczny :)
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz wypial ;) ogon ma taki bo to pol kot pol lemur .... zartuje! Po prostu jest puchaty :)
Usuńjezuuu..jaki piękny rudzik
OdpowiedzUsuń