sobota, 3 stycznia 2015

Zielono mi od pietruszki



Sztorm sie w koncu uspokoil po tym jak pogoda popsula sie 31’go po poludniu i zywioly szalaly dwa dni. Dzisiaj po raz pierwszy w nowym roku widze rzeke a nawet gorki po drugiej stronie. Jego Puchatosc bryka po dworzu, a ja od rana zafundowalam sobie soczek z natki pietruszki, wlaczylam pranie i ciesze sie spokojem sobotnim.
Soczek z natki od pietruszki to u mnie hit sezonu n nowym roku. Gwoli wyjasnienia, nie znosze zieleniny w jedzeniu, ile to sie moja mama nameczyla by dziecko zdrowo zywic to przechodzi ludzkie pojecie. Kazde podane danie bylo uwaznie przebadane na obecnosc „zielonego”.
Nie dalo sie schowac, przemycic, ukryc pod lub w kotlecie. Kazda ilosc zielonego byla natychmiast wykrywana i przy akompaniamencie glosnych protestow nastepowalo energiczne usuwanie elementow nie chcianych z talerza.
Byc moze do mojej awersji na zielone dolozylo sie przedszkole, gdzie panie przedszkolanki postanowily zlamac moja niechec. W modzie wtedy byl szpinak, nie taki jak sie tu podaje w lisciach i pokropiony smacznym sosem salatkowym, tylko w postaci gestej breji bez smaku za to o zapachu starych skarpet. Doskonale pamietam ten piekny dzien, kiedy powiedziano mi ze nie wstane od stolu jesli nie zjem calego szpinaku. Wszystkie dzieci dawno juz poszly sie bawic, tylko ja siedzialam i suto zraszajac kazda lyzke lzami usilowalam TO zjesc. W koncu, udalo mi sie ostatni kawlek szpinaku przecisnac przez gardlo. Pani przedszkolanka wziela odemnie pusty talez i mowi -no widzisz a jednak dalo sie zjesc! 
Wstalm od stolu, ruszylam do drzwi  i tu system sie zalamal bowiem puscilam gigantycznego ZIELONEGO pawia na pol pokoju...... chyba nie musze dodawac ze wiecej nie probowano mnie zmusic bym zjadla caly szpinak.
Dlatego tez, znajac moja awersje do zieleni innej niz ta za oknem, sama jestem w szoku ze takowy sok wypijam. Fakt faktem, w soku oprocz pietruszki jest tez jabluszko a dzisiaj to bylo takze i kiwi, wiec w sumie pyszka! Bomba witaminowa, samo zdrowie w szkalnce a jak ponetnie wyglada! 












6 komentarzy:

  1. No to dożyłam zielone się nadaje do spożycia. :))
    ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale tylko w formie plynu! W formie krzaka zielonemu nadal mowimy NIE :D x

    OdpowiedzUsuń
  3. No to zemsta Twoja była dość obrazowa.. i powiem tylko A DOBRZE IM TAK!

    OdpowiedzUsuń
  4. No zemsta w sumie nie planowana, po prostu sie inaczej nie dalo .... ale podzialo a to najwazniejsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja "kariera" na szkolnej stołówce, która i tak trwała krótko, zakończyła się właśnie na szpinaku. Mama zaniepokojona, że jeszcze nie ma mnie w domu, przyszła po mnie i zastała taki widok: w stołówce siedziałem samiuśki, a przede mną na stole krzepła od pewnego czasu na talerzu zielona szpinakowa breja w asyście sadzonego jajka, któremu z racji stołówkowego pośpiechu "nie zdążono" ściąć białka, a całej kompozycji dopełniało kilka ziemniaków w odcieniach szarości. Moja medytacja nad potrawą trwała jakieś pół godziny i utrzymywało ją jedynie przekonanie, że trzeba się zmusić, żeby nie robić kłopotu w domu. Jednak obrazek jaki zobaczyła moja rodzicielka spowodował, że ostatni raz medytowałem w szkole nad breją. Jakkolwiek obiadków szkolnych nastąpił kres, to trauma szpinakowa trwała latami, i dopiero potrawka przyrządzona ze smakowitych liści z dodatkiem czosnku wyzwoliła mnie z niechęci do szpinaku. Moja luba przyrządza też na ciepło przepyszny szpinak z błękitnym serem, który smakowicie roztapia się w potrawie. Dziś szpinakowe listki międlą nawet nasze koty - całkiem przed chwilą, przy okazji mojego śniadania, z dodatkiem listków szpinaku oczywiście :)

    F

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj F ;) Fajnie Cie Tu widzec :) Zgadzam sie w calej rozciaglosci, ze szpinak potrafi byc smaczny, na przyklad w Tapas! Pozdrawiam Ciebie, Luba oraz koty szpinak lubiace!

      Usuń