Arachne, z greckiej
mitologii, piekna ksiezniczka ktora bedac niezwykle biegla w sztuce tkackiej
wyzwala na pojedynek dziergania boginie Atene. Bogini utkala piekny gobelin
ukazujacy potege bogow oraz kary jakie napotykaja krnabrne ksiezniczki za
stawanie sie boginom. Arachne natomiast niewrazliwa na aluzje utkala gobelin
rownie piekny lecz ukazujacy bogow w pozach frywolnych i milo spedajacych czas
ze smierteliczkami. Bogini sie bardzo zirytowala i stracila zimna krew,
chwycila za czolno tkackie i zaczela nim okladac dziewczyne. Ksiezniczka pod
ciezarem razow, uswiadomiwszy sobie swoj niecny postepek powiesila sie, a
bogini ochlonawszy z gniewu, doszla do wniosku ze chyba przesadzila z
reakcja i przywrocila dziewcze do zycia. Wykazujac sie przy tym czarnym poczuciem
humoru, nadala jej postac pajaka i skazala na wieczne tkanie. Jaki z tego
moral? Nie zadzieraj z szefostwem bo nawet jak masz racje to i tak nic nie
wskorasz.
Tak czy inaczej,
od kiedy pamietam pajaki budzily we mnie odczucia raczej niechetne,
moja najlagodniejsza reakcja na widok pajaka to:
Oczywiscie przy
akompaniamecie stosownych odglosow przeraznia. Dzieckiem bedac odmawialam wejscia do pokoju
o ktorym wiedzialam, ze w srodku znajduje sie pajak. Czemu pajaki budza w
czlowieku (glownie kobietach, lecz spotkalam sie rowniez z mezczyznami
obawiajacymi sie pajaka) to tak naprawde nie wiem. Gdzies tam w cieplych
krajach gdzie zyja „pajaczki jak zajaczki” jest to bardziej zrozumiale. Tutaj pajaczek
jest nie wielki, wiekszosc ktore dotad widzialam byly mniejsze od tych w Polsce,
ale moze po prostu mialam szczescie. Kolega z pracy twierdzi, ze pajak budzi w
nas przerazenie poniewaz jest taki „obcy” za duzo nog i moze poruszac sie w
dowolnym kierunku.... Nie wiem naprawde.
Ktoregos razu
podjelam probe opanowania swojego leku. Odbylo sie to w sposob nie planowany,
kiedy z kolezanka pojechalysmy do Motylkowa pod Dalkeith. Motylkowo tak
naprawde nazywa sie Butterfly World i za oplata mozna napawac sie towarzystwem
prawie wolno (calkiem wolno to by bylo w krajach z ktorych orginalnie pochodza)
latajacych motyli. Oprocz motyli mozna
tez napawac sie towarzystwem wezy, patyczkow, skorpionow, gigatycznego kopca mrowek oraz
wielkich pajakow. Szczesliwie cale to towarzystwo nie porusze sie juz wolno. Co jakis czas
(nie pamietam juz czy raz czy dwa razy dziennie) organizowany jest pokaz, kiedy
pod scislym nadzorem mozna zapoznac sie blizej z roznymi zyjatkami.
Postanowilam zapoznac sie z Tarantula. Juz na dziendobry zdziwilo mnie to ze
Tarantuli nie wolno nam bylo podniesc do gory (nie zebym bardzo chciala)
poniewaz nozki ma tak delikatnej budowy, ze gdyby upadla to polamala by sobie
wszystkie odnoza. Ponoc kadlubek nie jest juz tak delikatny i zeby zabic pajaka na przyklad w Australii to przeba sie zdrowo przylozyc. Poza tym nie wolno nam bylo wykonywac gwaltownych ruchow, poniewaz
wystraszona Tarantula (podobno) wystrzeliwuje mikro wloski ktore jak sie
dostana pod skore to wsciekle swedza i nie da sie ich usunac.
Tak wiec ja oraz
reszta mniej lub bardziej sparalizowanych strachem ochotnikow, ustawila sie w
rzadku przy stolikach przed ktorymi odbywala sie prezentacja. Wystawlilismy
raczki przed siebie, polozone na plasko na blatach stolow grzbietem na dol i Tarantula
przewedrowala sobie po wszystkich dloniach po kolei. Bedac w stanie szoku
pamietam tylko tyle, ze byla bardzo lekka.
Tutaj Olga moze
mnie wspomoc swoimi wspomnieniami poniewaz w raczej cieplawej Australii zapewne
zmagala sie z nie jednym porzadnie wypasionym pajakiem!
Czy „terapia”
pomogla? Mysle ze tak. Co prawda nadal moj pierwszy odruch na widok pajaka to
bezdech i paniczna chec ucieczki ale potem przypominam sobie jaka duza byla
Tarantula w Motylkowie i pajak miejscowy jest juz mniej przerazajcy. Pozostaje wiec tylko
zapakowac go w puste pudelko od zapalek wniesc delikwenta na dwor i czekac az
wroci ............ ;)
Alez mi sie podobaja Twoje rysunki! Czesc widzialam juz wczesniej u mamy na blogu, ale tamte to juz takie calkiem powazne obrazy, a te to frywolne ilustracyjki do tego, co piszesz. Mniamniusie!
OdpowiedzUsuńPajakow tez nie bardzo lubie, ale tez mnie pociesza fakt, ze Australijczycy maja znacznie bardziej przechlapane. :)))
Dziekuje Panterko! Bardzo sie ciesze ze sie podobaja! :)) Tamte u mamy na blogu to nie rysunki tylko Photoshopki, wycinam zdjecia, obrabiam i wychodzi jakas calosc. A te tu to recznie rysowane, takie bardziej osobiste. Oj tak, te Australijskie okazy to zdecydowanie nie moje nerwy! :)))
OdpowiedzUsuńBo mnie też się podobają od zawsze. :) Pająków nie lubię ale zawsze wynoszę je w pudełkach na wolność hi hi na wolność, byleby dalej ode mnie. :)
OdpowiedzUsuńWiem pamietam, szczegolnie jednego ktorego musialas do odkurzacza wciagnac :)
UsuńTy się marnujesz dziewczyno.. z takim talentem to mogłabyś dziecięce książeczki ilustrować i kasę trzepać aż miło :) Dla dorosłych też.. żeby nie było że szufladkuję ;)
OdpowiedzUsuńDzieki Mago_nia :) Ale prosze szufladkowac ... wcale bym sie nie pogniewala za taka szufladke! :))
UsuńBardzo ciekawa historia :), a ilustracje piękne :D
OdpowiedzUsuńDziekuje Abigail :) Bardzo sie ciesze ze sie podobaja moje rysuneczki :)
Usuń