sobota, 29 kwietnia 2017

Mureczek Antoniusza, pozostalosci po legionach i biala dama domu Kinneil


Jako, członek organizacji charytatywnej Historic Scotland, dostałam maila gdzie polecano nam rozrywki natury .... cóż historycznej. Jedna z proponowanych rozrywek, był dom Kinneil, położony w Bo'ness o którym już pisałam TUTAJ,  jako miejscu gdzie kręcono Outlandera (tak jak i w Doune) oraz jako o byłej osadzie górniczej.
Dom ten oraz włości, zostały podarowane niejakiemu lordowi Hamiltonowi, przez króla Roberta I'go, za jego wsparcie podczas słynnej bitwy o Bannockburn. Dom ten otwarty jest dla zwiedzających tylko 8 razy w roku. Wyznaczone zostały dni od maja do października, kiedy to wolontariusze otwierają dom i oprowadzają gości po tym co z niego zostało. A zostało niewiele. To dlatego, ze dom ten rodzina Hamiltonow oddala w powiernictwo lokalnym władzom. Lokalne władze zatarły chytre raczki i ochoczo zabrały się za rozbieranie budynku, który postrzegano głownie jako fantastyczne źródło materiałów budowlanych. Zdjęto sufity, miedzy innymi piękny drewniany, który wysłano jak twierdza niektórzy do Glasgow a inni ze do Edynburga, na ciężarowce by go ..... pościć z dymem. I wtedy nastąpił, mały cud. Jedna z wolontariuszek wspomniała, ze na terenie był chłopiec, pozwolono mu się bawić i chodzić dookoła gdzie popadnie. W celach zapewnienia sobie rozrywki, zaczął odrywać tynk ze ściany. Pod tym tynkiem ukazały się malowidła.
 
 
 
 

 Kiedy specjaliści obejrzeli te malunki to rozbiórkę wstrzymano. Nie tylko, ze prace rozbiórkowe ustały, to jeszcze zdarzyli na czas zatrzymać zniszczenie tegoż drewnianego sufitu, który został przywieziony z powrotem, po czym złożony na nowo i teraz można go znów podziwiać w tym co zostało z budynku.

Czy to prawda z tym chłopcem to nie wiem, wolontariuszka z którą na ten temat rozmawiałam była bardzo sympatyczna, aczkolwiek rozkojarzona, wiec głowy za to nie dam. Przez jakiś czas dom Kinneil był mało odwiedzany i lokalne władze zamknęły go na głucho. Lecz ostatnimi czasy zainteresowanie takimi zabytkami wzrosło i dom znów otworzono. Przez 8 dni w roku możną podziwiać ten cudem ocalony sufit, oraz malowidła.
Podobno dom Kinneil nawiedzany jest, jak zresztą każdy szanujący się zabytek, przez duchy. Tu należy szczególnie wymienić Białą Dame.  Wspomina o niej juz w XIX wieku Maria Edgeworth, która odwiedziła w Kinneil swoja przyjaciółkę panią Stewart. Pani Edgeworth co prawda sama Białej Damy nie widziała, wspomina o niej jednak z zaciekawieniem, jako o dobrze urodzonym duchu lady Lilyburn, która ma w zwyczaju pojawiać eis na murach i rozpościerając białe skrzydła szybować w dol. Czasami kiedy nie jest w nastroju do lotów chodzi po pokojach i tupie strasząc pokojówki.

Zaraz przy domu Kinneil znajduje się malutki domeczek, a zapewniam ze jest naprawdę malutki. W którym słynny wynalazca James Watt pracował nad jakimś etapem swego słynnego silnika silnika parowego. Weszłam do tego co zostało po tym domku i jeśli w środku wyobrazimy sobie łózko oraz jakiś stolik to nie zostaje zbyt wiele miejsc na nic innego. Ale może Watt na tym etapie życia nie był zbyt wymagający.

Nie daleko od domku Watt'a znajdują się pozostałości kościołka. Który w pewnym momencie swego istnienia został spalony do imentu i nigdy nie odbudowany.

 
Od resztek kościołka prowadzi ścieżka,  na na której nadal widać  wpływy tych dawnych ogrodników którzy posadzili drzewa w parku i uformowali cały teren.

Ścieżka ta zaprowadziła mnie do pozostałości po rzymskich legionach które stacjonowały tu cale wieki temu. W Anglii możną podziwiać pozostałości muru Hadriana, a tu w Szkocji mamy resztki muru Antoniusza.
 

Mur ten wzniesiono gdy jeszcze imperium rzymskie starało się podbić Szkocję, znana wtedy jako Kaledonia. Niestety, ku ogromnemu rozczarowaniu podbijających, Kaledonii nie dało się tak łatwo zdobyć. Zamieszkana była bowiem przez Piktow. Zawzięte i uparte plemiona piktyjskie nie miały ochoty na rządy rzymian w swoim kraju i nawet takie cuda cywilizacji jak akwedukty czy rzymskie łaźnie nie były w stanie zmienić ich zdania.

Dzikie ataki Piktow na mur Antoniusza, który był naprawdę porządnie wybudowany, miał nawet fosę od strony północnej, spowodowały to ze legiony zostały w końcu odesłane z powrotem do muru Hadriana, który stanowił trwała linie graniczna pomiędzy, dzicza a cywilizacja. Przynajmniej tak to wygadało z punktu widzenia rzymian. Piktowie zapewne widzieli to raczej jako mur odgradzający hordy najeźdźców od ich kraju.
 Podczas mojej wizyty na włościach Kinneil, pogoda nie do końca dopisała. Większość czasu było wietrznie, chłodno i raczej pochmurnie, pod wieczór wyszło na trochę słonce lecz nie aż tyle bym mogla nazwać ten dzień ciepłym. Nie miej, spacer po włościach zaliczam do przyjemnych.
 

 

Dwa  malownicze bajorka, w tym jedno okupowane przez parę łabędzi, oraz tereny spacerowe są tam na tyle urokliwe by przygodny spacerowicz mógł się na chwile odprężyć i cieszyć kontaktem z przyroda.
 
 
 

14 komentarzy:

  1. Ciekawa historia z tym chłopcem, co to bawiac się odrywaniem tynku znalazł przez przypadek tak piękny, zabytkowy sufit.Najczęścij przez przypadek odkrywa sie skarby. Jakis chłop orzac na swym polu wykopuje garniec z monetami, jakieś dzieci bawiac sie w lesie znajdują kule armatnie, fragmenty zbroi. A jak człowiek specjalnie idzie czegos szukać z wykrywaczem metali, to nie znajduje przeważnie niczego! Ot, puszki po piewie, co tkwia pod kilkuletnimi warstwami lisci....
    Fascynujace jest to, że w Szkocji wciaz znaleźc mozna pozostałosci po czasach świetnosci rzymskiej. Przez to ta ogromna odległosć czasowa jakby sie zmniejsza a żyjący wówczas ludzie staja sie bliżsi...
    Dziękuje za ciekawą przechadzkę. Pozdrowienia ciepłe śle Ci Maju!:-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Olgo :) w Szkocji nie aż tak dużo jak w Anglii, która była porządnie 'urzymiona' ale też można znalesc różne 'smiecie' które po sobie pozostawili rzymianie. Na przykład opuszczając mur Antonina zabrali wszystko co wartościowe, rozłożyli na ile się dało budynki i zostały po nich stare kapcie, zgubione drobiazgi czy jakieś pęknięte wazy. Kiedyś, przy odrobinie szczęścia może uda mi się zorganizować wycieczkę na południe Anglii to opiszę jaki cuda tam zostały :) cieszę się że spacer Ci się spodobał! Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  2. Czyli wladza na poziomie lokalnym ma wszedzie chciwe i lepkie lapki, nawet w Szkocji. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, ludzie są wszędzie tylko ludźmi :))

      Usuń
  3. zawsze marzyłam, by odkryć skarb ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sonic, Ty masz najpiękniejsze skarby w domu :) ale zgadzam się w całej rozciągłości, tez bym skarbem nie pogardziła :D

    OdpowiedzUsuń
  5. następny kawałek szkockiej historii i ciekawy spacer :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja tak lubię zabierać ludzi na spacery :)

      Usuń
  6. Jak to dawno temu było, wieki całe...
    Bardzo ciekawe są takie historie..
    Człowiek nieomalże dotyka własną ręką prawdziwej historii...
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna z najfajniejszych rzeczy w Szkocji jest to, że o historie potykamy się tu, niemalże na każdym kroku :)

      Usuń
  7. Jak fajnie, że tak się zaklimatyzowałaś w Szkocji, iż piszesz " u nas" :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha ha wiesz, nawet nie zauważyłam :) Tu żyje, mieszkam, pracuje, nawet kota mam szkockiego (chociaż nie w kratę) Szkocja to mój dom :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak to dobrze, że przy tym domku trafił się dzieciak... Strach pomyśleć, co by było, gdyby tych urzędasów zostawić samym sobie...

    Co do upiornych dam, ja również mam kilka w zanadrzu :)

    Dziękuję za kolejną cudną podróż przez widoczki i historię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ręka opatrznosci uratowała te malunki od zniszczenia :) zawsze mi miło przedstawić kawałek Szkocji odwiedzającym :)

      Usuń