sobota, 27 sierpnia 2016

Toaleta - wynalazek nowy czy nie tak calkiem....

Tytuł bloga zobowiązuje, nie może wiec być ciągle tylko o Szkocji. Tym razem muza blogowa natchnęła mnie na pisanie o toalecie.... bo i czemuż by nie?

Toaleta wydawało by się ze wynalazek relatywnie nowy ale nic bardziej mylnego. Juz w Sumerze posiadali wynalazek spłuczki. Pociągano z sznurek który otwierał zbiornik z płynąca pod "sedesem" woda. 
Także Chiny miały już w czasach antycznych coś co stanowiło toaletę. Otóż mieli tam takie domeczki, rysunki i modele jak ten poniżej pokazują ze wchodziło się tam po schodkach. Domeczki te miał toaletę w środku a odchody spadały do zagrody gdzie trzymano świnki. Świnki miały pożywiać się tym co spadło z domeczku i produkować tym samym nawoź na pola. Poniżej model takiego domeczku z epoki Han.



3000 lat p.n.e w starożytnej Grecji również posiadano toaleta zapewne zapożyczyli ten wynalazek od Egipcjan którzy zapożyczyli go od Sumeryjczyków. Następnie Rzym przejął ten patent od Greków. Jednakże w przeciwieństwie do współczesnych toalet tamte w większości były miejscami dalekimi od prywatności. Bogate domostwa miały prywatne toalety jednakże te w miastach były w większości toaletami publicznymi, gdzie w jednym pomieszczeniu znajdowała się lawa z wykutymi w kamieniu (być może marmurze) otworami, jeden przy drugim. Kto wie, może sąsiedzi spotykali się w toaletach  pośladek w pośladek na plotki?

Tak to się jakoś podziało ze cywilizacja która poczyniła tak znaczne postępy znacznie podupadła wraz z upadkiem Imperium Rzymskiego. I już warunki sanitarne w takim średniowieczu zupełnie inaczej wyglądały. Wszelkiego rodzaju odpadki a także i odchody były po prostu wylewane przez okno wprost na ulice. Stad zwyczaj wykrzykiwania "Idzie się!" by uniknąć oblania, no cóż nazwijmy to imieniu, letnim moczem podczas spaceru. W niektórych miastach zarządzono godziny kiedy można było wylewać odchody za okno.

Niektóre zamki posiadały tak zwane garderoby do których chadzało się za potrzeba. W lecie wieszało tam futra by przy pomocy intensywnej woni amoniaku bijącej z otworów chronić je przed szkodliwa działalnością moli. Poza zamkami jednakże uskuteczniało się chaszcze i rzeki gdzie można było się jednocześnie podmyć. Niektóre opisy sugerują ze panie tak jak i panowie nie krepowały się zbytnio i porostu załatwiały sie tam gdzie stały gdy je przypiliło. Panie miały o tyle łatwiej ze wystarczyło im przykucnąć po prostu, wtedy nie noszono bielizny. Panowie już mieli trudniej z powodu spodni a rycerstwo jeszcze gorzej.




Skąd wzięło się powiedzenie "tam gdzie król chadza piechota"  tego nie wiem, jednakże królowie woleli nie pozostawać zbyt długo w odosobnieniu bo o wypadek nie trudno. Przykładowo Henryk Walezy zginał właśnie w toalecie. Podobno niektóre trony królewskie wyposażone były w dziury i mogły stanowić jednoczenie funkcje toalety dzięki czemu ci królowie którzy się nie krepowali, mogli przyjmować delegacje bez przerwy na.... no bez przerwy.





W XI wieku u nas w Polsce zaczynają budować toalety w zamkach Krzyżackich. Toalety te były umieszczane w pewnym oddaleniu od zamku i koniecznie nad strumieniem by produkt jelit spadał wprost do wody. Nazywano je Gdaniskami. Największa z nich znajduje się na zamku w Kwidzynie gdzie toaleta oddalona jest od zamku o 55 metrów. Trochę mało praktycznie, bo co jeśli naprawdę kogoś przypiliło? Lecieć taki kawal drogi, a jeśli do toalety była kolejka? I to kolejka rycerzy? a każdy z nich miał do zdjęcia z siebie zbroje...... no nie ma szans by zdążyć w takich warunkach! Zdjęcie poniżej pochodzi z Wikipedii, wpis o Gdaniskach oczywiście.



Oglądając filmy kostiumowe gdzie aktorki dumnie paradują w pięknych sukniach poprzez korytarze zamków i pałaców naprawdę trudno wyobrazić sobie realia. Na przykład taki Wersal za czasów Króla Słońce słynął z brudu i smrodu.  Znajdowały się tam co prawda "garderoby" w ilości 274, w których znajdował się nocniczek ceramiczny jednakże na 10 tys ludzi to trochę mało i tak większość dworzan załatwiała się po katach. Stad tez okrzyki "Król idzie" mające na celu ostrzeżenie tych którzy aktualnie załatwiali swoje potrzeby by król nie przyłapał ich z opuszczonymi spodniami.
Jeśli się weźmie pod uwagę objętość sukni i stelaża pod suknia to pewnie damom na dworze Ludwika łatwiej było przykucnąć gdzieś w kacie niż celować w nocniczek.



Pierwsza miskę klozetowa miała na dworze królowa Elżbieta I. Jej deska klozetowa była obita purpurowym pluszem i miała możliwość spłukiwania jednakże przykra won nadal się z niej dobywała z racji braku bieżącej wody. Wynalazek ten został dopracowany w 1775. W Warszawie pierwsze toalety tego typu założono w latach 70'tych. Ciekawostka jest ze Kraków miał je wcześniej.

Ja osobiście ciesze się ze w czasach dzisiejszych mamy luksus posiadania toalet w mieszkaniach.

niedziela, 14 sierpnia 2016

W pogoni za idealem piekna .... sprintem przez stulecia




Byc kobieta, być kobieta, śpiewała Alicja Majewska .... no właśnie, jak to jest być kobieta? Na to pytanie chyba każda kobieta musi odpowiedzieć sobie sama, kilka rzeczy jednak nas łączy, miedzy innymi potrzeba by wyglądać atrakcyjnie. Cokolwiek to w danej epoce oznacza.

Na przestrzeni wieków, zależnie od tego co aktualnie jest w modzie na przemian chudniemy, pulchniejemy, eksponujemy biusty i pupy tudzież je spłaszczamy. Jeszcze niedawno ideałem piękna były to ultra szczupłe kształty modelek z wybiegów. Teraz promuje się bardziej zaokrąglone kształty. Wystarczy popatrzeć na Kim Kardashian i jej wypchana pupę. 

Nasz pęd ku idealnym kształtom zaczyna się już w starożytnym Rzymie, gdzie kobiety zaczęły bandażować zbyt duży biust bo ... nie był modny. Panowała wtedy moda na sylwetkę sportowa i to starożytna Grecja zapoczątkowała modę na staniki. Zostały one stworzone specjalnie by kobiety mogły uprawiać sport.
W średniowieczu, wiadomo należało wdzięki ukrywać i aby sylwetka nie wydawała się zbyt kobieca, obwiązywano kobietom piersi i nakładano suknie „wyplaszczajace”. Suknia taka miała wszyte w materiał specjalnie profilowane deseczki. Promowano tym samym sylwetkę a’la dziewczynka a eteryczność i wychudzenie były wtedy jak najbardziej na topie.

Następnie zapanowała moda na talie osy. Ktora to osiągano przy pomocy gorsetu i doszła ona do poziomu absurdu. Na przykład na dworze Katarzyny Medycejskiej niedopuszczalna była talia „grubsza” niż 33 cm.  Bez komentarza, nieprawdaż? 

Jednakże nie tylko nasza sylwetka od wieków musi stawiać czoło kanonom piękna, nasze buzie również. I tak wynaleziono makijaż, od wcześniej już wspomnianych w poście "Pchli targ czyli sredniowieczne cuda wianki" woskowych maseczek które spływały z twarzy pod wpływem ciepła, po trujący makijaż epoki oświecenia, do produkcji którego używano ołowiu. Nie bacząc na swoje zdrowie, nosiły go zarówno kobiety jak i mężczyźni, by uzyskać ten jakże pożądany śnieżno biały odcień skory. 

Albo sławne już peruki i równie sławne młoteczki do zabijania zagnieżdżonych w nich wszy. Co jednak było w nich równie obrzydliwe jak wszy, to fakt używania do ich formowania zwierzęcego tłuszczu. Były wiec one nie tylko okropnie tłuste i lepkie w dotyku ale tez łatwopalne. 

Czy kształtowanie brwi to niedawny wynalazek? Absolutnie nie. W XVIII wieku w modzie były grube brwi. Z jakiejś przyczyny uznawano wtedy ze im grubsza brew tym wyżej postawiona społecznie jest dama do której ona należy. Jak zapewnić sobie przyzwoicie grube brwi? Naturalnie należało je dokleić. I tak jak teraz nosimy sztuczne rzęsy tak wtedy doklejano sobie brwi wykonane z mysich skorek!



Powstaje pytanie czemu kobiety od wieków same z siebie poddają swoje ciała rozmaitym zabiegom, nie zawsze przyjemnym, by się upiększyć? Myślę ze kiedyś wynikało to z faktu iż kobieta była „towarem” na sprzedaż i od jej wyglądu (oraz fortuny) zależało to czy i jak szybko rodzina się jej pozbędzie. 

Dzis już tak nie jest, czemu wiec nadal moda na upiększanie kwitnie i ma się dobrze?
W tym pedzie ku doskonaleniu wyglądu króluje oczywiście Hollywood ale taka na przykład Brazylia bynajmniej nie ustępuje mu miejsca. Tam dziewczynki na już 18 urodziny dostają operacje plastyczne i powiększają biust, usta czy pupę.  

No dobrze, ale co się stanie jeśli nagle wszystkie uznajemy ze jesteśmy piękne takie jak jesteśmy? Co jeśli wszystkie kobiety przestana się depilować, farbować, malować, chadzać do kosmetyczki czy fryzjerki. Co mogłoby się wtedy stać? No na przykład, koncerny kosmetyczne by upadły a miliony ludzi stracili prace.  

Czy wiec potrzeba upiększania się została nam wpojona by podtrzymywać system? Czy może jednak by czuć się kobietami potrzebujemy tych wszystkich tych pudrów, podkładów, prostownic do włosów i sztucznych paznokci, a system jedynie odpowiada na nasze potrzeby? Co było najpierw, jajko czy kura?

Ja odpowiedzi na to pytanie nie znam. A sama wyznaje zasadę by nie dać się zwariować a cały ten pęd ku „ideałowi piękna” traktować z przymrożeniem oka. 
A na zakończenie, bo teoretycznie w Szkocji a praktycznie w Europie mamy lato, receptura z 1653 roku, na poparzenia nie tylko słoneczne:

Na oparzenia wszelkiego rodzaju należy skompletować, najświeższe jak to tylko możliwe odchody drobiu (kur i gęsi) wymieszać je z ziołami (niestety nie pamiętam jakie tam były podane zioła, jako  zamienniki polecam dziurawiec i szczaw, bo podobno naprawdę działają) oraz ziemia. Utrzeć wszystko na pastę i tak uzyskana mikstura okładać oparzone miejsca. Mikstura przechowywana w garncu zakopanym w ziemi ponoć miała datę ważności do dwóch lat, bez konserwantów!



sobota, 6 sierpnia 2016

Pocztowki ze Szkocji - budownictwo kiedys i dzis.




Po moim ostatnim wpisie o Culross zabytkowym miasteczku, Krystyna Bozenna i Ewa, zaciekawiły sie tym jak współczesna Szkocja (architektonicznie) się prezentuje. Niestety nie mam w swoim posiadaniu zbyt wielu zdjęć które by to dobrze zilustrowały. Mam wrażenie ze Glasgow byłoby tu znacznie lepszym przykładem. Ja jednakże Glasgow nie znam wcale. 
Większą część Edinburgh obejmują budynki stare. Te nowoczesne można głownie spotkać na peryferiach. Znalazłam jednakże w swoich zbiorach kilka zdjęć które być może przybliżą trochę wygląd współczesnej stolicy Szkocji.

O współczesnym budownictwie tak naprawdę niewiele wiem. Wielka Brytania nie ucierpiała aż tak bardzo w czasie wojny. Dlatego tez współczesna Szkocja to interesująca mieszkanka starego i nowego. Większość miast i miasteczek nadal ma do dyspozycji mieszkania których powstanie datuje się na czasy Wiktoriańskie, Edwardiańskie lub wcześniejsze. W tych budynkach, oczywiście adaptowanych do naszych potrzeb, nadal mieszkają i funkcjonują ludzie. Niektóre mieszkania w starym budownictwie w miastach nie maja pralek, dlatego system pralni miejskich nadal tu funkcjonuje.

Chyba najczęściej spotykane będą tu budynki z czasów rewolucji przemysłowej, czyli czasów Wiktoriańskich. Wtedy to wiele ludzi ze wsi wyemigrowało do miast w poszukiwaniu pracy w fabrykach. Stad tez powstała potrzeba wybudowania dla nich wielu nowych mieszkań.

Krolowa Wiktoria i książę Albert wsławili się miedzy innymi swoja misja by wybudować nowe mieszkania dla przeludnionych miast i zapewnić ludności bardziej higieniczny tryb życia. Domy te datuje się na 1837–1901, czyli lata panowania Wiktorii.
Mozna je miedzy innymi rozpoznać po dacie wzniesienia budynku widocznej na froncie. Nie jest to jednak reguła i wiele budynków z epoki Wiktoriańskiej takiej daty nie nosi.

 



Inna charakterystyczna cecha wielu z tych budynków są wąskie klatki schodowe gdzie niemalże każdy schodek jest innej wysokości. Kiedy wchodzimy po takich schodkach do góry to się potykamy, schodząc w dol niemal niemal się ześlizgujemy na wychodzonym i wąskim stopniu.  Wiele z tych mieszkań wyposażone zostało w tak zwane "sash windows". Okna te maja pojedyncza szybę która dzieli się na malutkie szybki. Otwiera się takie okno poprzez podniesienie dolnej części do góry. Przez to, mieszkając na pietrze jest rzeczą niemożliwa by okna takie z zewnątrz umyć samodzielnie. Trzeba płacić za usługę. Ponadto te starsze i zaniedbane szyby telepią się w swoich ramach i wieje od nich strasznie. 



Jednym z usprawnień życia mieszkańców miast było wyposażenie ich mieszkań w kominki. Taki kominek znajdował się w każdym pokoju, dzięki tym kominkom panorama dachów w na przykład Edinburgh ma swój charakterystyczny wygląd. Teraz się je usuwa całkiem lub blokuje i stanowią jedynie element dekoracyjny.

 
 



Zaczeto tez wyposażać mieszkania w gazowe oświetlenie a także w bieżąca wodę i toaletę. Czasami toalety te były na zewnątrz a czasami wewnątrz. Niektóre z tych toalet były kiepsko skonstruowane, zbierały się w nich gazy z.... no wiadomo z czego, przez co potrafiły spontanicznie wybuchać. Oczywiście warunki bytowania różniły się znacznie pomiędzy klasami. 



Imigracja nie jest zjawiskiem nowym w Wielkiej Brytanii, czego dowody sa wyraźnie widoczne w tutejszej architekturze.
 

Tyle się tych starych budynków ostało ze tradycja i nowoczesność stoją razem ramie w ramie lub raczej ściana w ścianę. Sa w Edinburgh miejsca takie jak Quatermile  które są tego najlepszym przykładem. Budynki ze szkła i stali tuz obok starych kamienic.  



Nowoczesne budownictwo niewiele rożni się od tego jakie znamy z Europy. Bloki, bloczki i proste tak dobrze nam znane budyneczki .