niedziela, 28 grudnia 2014
Krasnoludek na Zime!
Narysowalam go kilka miesiecy temu i mial byc na swieta, zeby wrzucic na bloga z zyczeniami, ale calkiem o nim zapomnialam. Jest wiec teraz, zimowo i po swiatecznie!
Kiedy Swieta sie zblizaly to nastroju jakos nie bylo. A teraz juz po swietach..... wigilia byla skromna, dzieki mojej kumpeli byl kawalek karpika, oraz pierogi z grzybami. Nigdy nie lubilam grzybow, oprocz kani i kurek marynowanych. Natomiast, czasy sie zmienily, to co kiedys uwazalo sie za normalne i na co sie nosem krecilo, teraz jest luksusem, dlatego i moje nastawienie zmienilo sie z "grzyby blech" na "darowanemu grzybowi nie patrzy sie w ...blaszki?" ha ha tak czy siak, pierozki kolezance wyszly genialne. Dzielilysmy sie chlebem, poniewaz Wigilia byla organizowana na ostatnia chwile i nie bylo skad wziasc oplatka ktory moglabym zjesc (alergia pokarmowa).
W sumie, bardzo kameralnie ale milo. W pierwszy dzien swiat, Szkoci obchodzili swoj Christmas Day, czyli u nich najwazniejszy dzien swiat. Sasiadka mnie zaprosila bym obiad christmasowy z nimi zjadla. Co z ich strony bylo bardzo mile, z racji wymienionej alergii swoj obiad do nich przynioslam. Posiedzielismy, pozartowalismy i tez bylo milo.
Bajkowo? czy nie Bajkowo? oto jest pytanie.....
Uwaga! Dla tych co nie ogladali filmow "Kraina Lodu" oraz "Czarownica" odradzam lekture ponizszego tekstu, zdradzam zakonczenia!
Jako ze Szkocja obchodzi
nie Wigilie a Pierwszy Dzien Swiat, to trafilo mnie sie kilka dni, wolnych od
pracy. Nastapilo lenistwo totalne, w czym generalnie dopomogla pogoda. Nadeszla
bowiem mgla. Nie zeby jakas tam sobie mgla, ale mgla choc oko wykol. Zasnula
grubym plaszczem cala ziemie i z okna nie widzialam nic dalej niz na kilka
metrow. No po prostu idealna pogoda na lenia!
Rozsiadlam sie wiec
wygodnie na kanapie, wlaczylam samograja i dalej ogladac roznosci. Glownie
Disneya, tak wyszlo.
Po czym naszla mnie reflaksja.
Jak to czasy sie zmieniaja. Kiedy ja dorastalam to Disney serwowal nam schemat podstawowy:
Oto jest ksiezniczka
(tudziez dziewczynka, ale niezwyklej urody i o nie nagannych manierach) i jest
podla czarownica, lub inny przedstawiciel ciemnej strony mocy. Ksiezniczka
zostaje uwieziona, uspiona lub podtruta owocem a do ksiecia nalezy pokonac
przeszkody, smoka, czarownice, koscieja, zle duchy czy tez wielkiego wezyra
........... a potem nastepuje pocalunek prawdziwej milosci no i ZYLI DLUGO I BYLO IM ZIELONO.
Tak to bylo wtedy, a
teraz.....
Zauwazam ze teraz Disney
serwuje nam podejscie „witamy w erze
samoobslugi” u swoich bohaterek. Na tapete wezme Frozen (po Polsku "Kraina Lodu") – wszyscy za bajka szaleja, hit na polkach z dvd i blue
ray. Tworczynie tegoz dziela (tak na marginesie pierwsza kobieta rezyser w
dziejach wytworni) wystosowaly nawet oficjalne przeprosiny do rodzicow na calym
swiecie, przepraszajac za to ze dzieci tak pokochaly nowa bajke, ze nie
przestaja jej ogladac....... bez komentarza.
No dobrze to co my tu
mamy. Mamy dwie siostry, z ktorych zadna nie jest po prostu i bez wyraznej
przyczyny, do szpiku kosci zla. Starsza siostra, w wyniku nieporozumienia
zamraza cale krolestwo i sie wynosi zeby nie narobic wiecej szkod a mlodsza
rusza za nia, by dobrym slowem podniesc ja na duchu i sklonic do porwotu. W
miedzy czasie poznaje ksiecia, bo jakis ksiaze musi przeciez byc. I podazajac
za przykladem promowanym przez ksiezniczki od zarania dziejow, natychmiat sie
zakochuje i planuje wyjsc za maz. I tu zaczynaja sie schody. Nie bede
streszczac calej bajki bo i po co, koniec koncow jest taki. Ksiaze okazuje sie
byc po prostu karierowiczem, prawdziwy ukochany (poznany w trudach podrozy)
aczkolwiek uroczy jest z lekka nieporadny i nie dosc ze nie uratuje wybranki
serca to jeszcze na koniec ona funduje mu nowe sanie!
Pocalunek prawdziwej
milosci, ktory jak wiemy, odczynia wszystkie zle czary, nie przychodzi od ukochanego,
tylko od siostry. Podsumowujac, na problemy nie ma to jak rodzina.
Inny przyklad,
Maleficent (po polsku "Czarownica") - No i kto by pomyslal, ze kultowa protoplastka wszystkich animowanych
czarnych charakterow Disneya (zla krolowa z Krolewny Sniezki byla pierwsza,
tylko nie ubierala sie tak stylowo jak Maleficent wiec malo kto ja pamieta) to
tak naprawde mila dziewczyna/wrozka?
Stala sie zla po tym kiedy jej
skrzydla zostaly ukradzione przez ambitnego mlodego czlowieka. Stefan, bo tak na imie nasz negatywny bohater, zostal potem
krolem, ozenil sie i
doczekal coreczki o imieniu Aurora.
Malutka ksiezniczka zostaje oddana pod
opieke trzem, niezbyt inteligentnym i kompletnie nieodpowiedzialnym wrozkom,
ktore usiluja ja karmic marchewka a Maleficent (czarownica) widzac to z ukrycia opiekuje sie
malenstwem. Poczatkowo chyba tylko po to zeby mala jakos dozyla tych 16 urodzin kiedy klatwa ma sie spelnic.
A pocalunek prawdziwej milosci? Bynajmniej nie przychodzi od ksiecia, tylko od
Maleficent, ktora opiekujac sie Aurora pokochala ja jak corke. Czyli znow, moral ten sam, na klopoty rodzina!
Widac u Disneya czasy sie zmienily,
pierwotny schemat - czekaj na swojego ksiecia a wszystkie twoje problemy znikna, zostaje
zastapiony przez zakasaj rekawy i na wszystko sama zapracuj. Co w sumie nie
jest az takie glupie, zwazywszy na deficyt prawdziwych ksiazat w okolicy,
jednakze mam wrazenie, ze gdzies w tym wszystkim zaczyna troche brakowac
romantyzmu.
Z czego to wynika? Czy z
faktu ze mamy teraz rownoumagicznienie i zarowno ksieciunie
jak i ksiezniczki robia kariery? Czy tez z faktu ze wielkie wytwornie nie moga w kolko odgrzewac
starego schematu, gdyz w swiecie basni liczy sie zysk? Nie wiem...... Chyba poogladam Kung-Fu Panda
;)
sobota, 20 grudnia 2014
Saturnalnia, czyli w pogoni za magia swiat...
Tajemnicza magia swiat ulatnia sie ze swiata, sily zla:
komercja, marketing i tandeta zagrazaja planecie. Tylko szczere serce i wiara w
przyszlosc moze nas uratowac. Brzmi jak zapowiedz filmu animowanego dla dzieci ;)
No dobrze, to co jest z tym swietecznym
nastrojem, ze jakby go mniej dookola?
Swiat sie zmienil, mamy
wszystko o czym mozna zamarzyc, piekne ubrania, telewizory kolorowe, telefony
komorkowe i inne zabawki ale i tak nie wazne jak bardzo sie staramy to ciagle
Czegos nam brak w te swieta.
W tym roku okres przed swieteczny po prostu mnie draznil. Komercyjnie badziewne "magiczne swieta" pchaly sie drzwiami i oknami. Nie dalo sie ich przeoczyc lub
zignorowac. Byly w radiu, gdzie przy pomocy odgrzanego sprzed lat utworu
muzycznego pomagalismy walczyc z wirusem ebola w Afryce. Byly w telewizji gdzie
Maria Carey usiluje cos zaspiewac ale bez rezultatu.
Byly w sklepach, a nawet
w moim telefonie gdzie co chwile pojawialy sie alarmujace emaile z serii „ciagle
mozesz zdazyc z zamowieniem idealnych prezentow dla swoich papuzek, ostatnie 24
godziny wyprzedazy w Petsathome” czy „zapraszamy do Tesco tylko z nami wyskoczysz
ze wszystkich swoich oszczednosci w najbardziej satysfakcjonujacy sposob".
Nie pomagalo tez cale
moje otocznie od miesiaca o niczym innym nie mowiace. Znajomi
z pracy, sasiedzi a nawet obcy ludzie w sklepach, ciagle i nie ustannie zadawali
to samo pytanie „i co? Wszystko gotowe na swieta??”.
Swieta w UK to uwienczenie
calego roku ciezkiej pracy..... nagrodami! Im ciezej pracowales, im lepiej sie
spisales tym wiecej nagrod Cie czeka na koniec roku. Gory prezentow, swiateczne
przyjecia, bonusy od szefow, przedstawienia w teatrach czy szopki swiateczne w przedszkolach. Dygresja a propos
szopkek, w stajence obok Jezuska mozna spotkac wszystko lacznie z krabami,
minionami z Despicable Me oraz kosmitami. Zakladam ze w tym roku zamiast Marii
byla Elsa z Frozen a zamiast Jozefa balwanek Olaf. Wielorakosc tych postaci
otaczajacych malego Jezuska w koncu zaczela niepokoic
doroslych. Zrobiono sondaz i okazalo sie, ze dzieci nie maja pojecia o co
wlasciwie w szopce swiatecznej chodzi. Miedzy innymi uwazaja ze do Jezuska
zaprowadzila pasterzy mapa google.
Komercjalizm dzisiejszych swiat
przerasta wszystkie mozliwe normy. Mnie osobiscie slabo sie robi kiedy slucham
o dzieciach otwierajacych prezenty przez kilka dni po swietach. Po prostu
dostaja ich tyle ze nie starcza im czasu i entuzjazmu by wszystkie otworzyc od
razu.
A teraz adwokad diabla, czy
naprawde swieta z czasow przed komercja byly takie piekne? Fakty sa takie, ze czasami w pamieci „wybielamy” wydarzenia z
przeszlosci. Nie pamietamy tego co nas denerwowalo czy przeszkadzalo, a
zachowujemy tylko te wspomnienia zawierajace w sobie to co fajne.
Niektore kobiety byc moze pamietaja dlugie kolejki po mieso i cukier na kartki czy godziny spedzone w kuchni przy
garach. Trzeba bylo nagotowac, grochu z kapusta i bigosu, upiec ciast i
oczywiscie utluc tego nieszczesnego karpia, az sie serce krajalo! Po czym
upchnac meza w cos co w najlepszym razie bylo garniturem a w najgorszym lepszym
swetrem. Wypchnac ryczace dzieci z domu i przy pomocy srodkow transportu miejskiego
zawlec cale towarzystwo do tesciowej. Ktora krytycznym okiem spojzy na wnuki,
na syna i na potrawy po czym siedziec przy stole z reszta rodziny, prezentujac caly czas
usmiech nr 9 i udajac ze bratowa
wcale nie wyglada genialnie w nowej fryzurze i pieknej sukience, a szwagier po pijaku wcale nie jest wulgarny i
obrzydliwy.
No, wiec skoro realia
swiat wtedy tez nie byly takie cudne to za czym ta tesknota? Gdzie dokladnie
kryje sie ten malutki pierwiastek zawierajacy w sobie nieuchwytna magie swiat?
Gdyby faktycznie naukowcy odkryli taki emement, to w nie watpliwie zostal by on
zapakowany w eleganckie pudelka i sprzedawany na swieta w Saks 5’th Avanue po
$100.000 za gram. Ale kupic sie go nie da.
Wedlug mnie, a mylic sie
moge, znajduje sie w sercach ludzi. Swieta nigdy, przenigdy nie beda idealne.
Zawsze czegos lub kogos bedzie nam brak, cos bedzie nie tak, ktos nas zezlosci
lub zawiedzie. Moze wiec swiat powinnismy poszukac w sobie?
Latwo nie jest, poniewaz
komercyjna natura dzisiejszych swiat bombarduje nas obrazkami maniakalnie usmiechnietych rodzin otaczajacych bolesnie kolorowe drzewko swiateczne i reprezentanta koncernu
Coca-Cola (znanego tez jako Swiety Mikolaj) ktory przynosi tony nie potrzebnych gratow.
Ale moze mimo wszystko sprobujmy
ucieszyc sie z czegos. To moze byc telefon od najblizyszych, bo przeciez mimo, ze
fizycznie daleko to przeciez sa w naszym zyciu. To moze byc znajoma ktora zawita
na chwile by dostarczyc kartke swiateczna lub moze fakt, ze jest z nami piesek lub
kotek, malutka duszyczka zyjaca obok.
Moze kiedy uda nam sie wykrzesac malutka
iskierke swiatecznego nastroju to pomoze nam przetwac ta nawalnice komercyjnej pustoty
w prawdziwywym duchu swiatecznej radosci.
A na koniec, Sainsbury wyemitowal w
tym roku reklame swiateczna oparta na faktach autentycznych.... rzecz dzieje
sie w okopach. W wigilie w roku 1914.....
Subskrybuj:
Posty (Atom)