sobota, 21 marca 2015

Zacmilo nas ...



Z racji ignorowanie istnienia takich wynalazkow jak telewizja o nadchodzacym zacmieniu slonca nie wiedzialam nic, pewnikiem nie dowiedzialabym sie wcale gdyby nie to, ze piatek rano niechcacy wlaczylam radio w aucie.
Ze wszystkich mozliwych stacji dobiegalo mnie podekscytowane „o jej, o jej, zacmienie slonca! Ojej”
Zarty o zacmieniu slonca, dyskusje na temat zacmienia slonca, porady, jak ogladac zacmienie slonca i o ktorej. Jedna wiadacych stacji radiowych wyslala prezenterke na dach, zeby ta ogladala zacmienie i nadawala na zywo swoje wrazenia ... itd itd
A ja jadac do pracy nie widzialam zadnego powodu do ekscytacji. Pomyslalam, ot wielkie mi co. Pewnie i tak nic nie bedzie widac. Przeciez to Szkocja, chmur nawieje, lunie na nas i tyle.
W pracy koleznaki byly umiarkowanie podekscytowane a cala ekipa podzielona na tych co OCH! Solar Eclipse (tak na marginesie, nie uragajac jezykowi polskiemu ktory jest piekny, uwazam ze solar eclipse brzmi znacznie bardziej kosmicznie niz zacmienie slonca ;) oraz „eeeee jakie tam zacmienie slonca”. Osobiscie nadal srednio zainteresowana, razem z kolega ruszylam w kierunku drzwi by na reszte dnia rzucic sie w wir obowiazkow sluzbowych. I wtedy, dokladnie w momencie przekroczenia przez nas progu, zaczelo sie zacmienie slonca.
Mialam racje, byly chmury, w kazdym razie tam gdzie ja stalam i wlasnie dzieki tym chmurom moglam ogladac prawie krok po kroku, jak ksiezyc przeslania slonce. Wrazenie bylo niesamowite, idac w strone parkingu, z szyjami wykreconymi pod niemozliwym katem i oczami wlepionymi w niebo wykonywalismy z kolega najbardziej zblizony do „stac i gapic sie„ manewr jaki sie dalo w tych okolicznosciach. 

Zazwyczaj w drodze na parking omawiamy zycie biura (potocznie nazywa sie to plotkowaniem) oraz rozmawiamy o jakis drobnostkach, wczoraj sie nie dalo. Z jakiegos powodu to niesamowite, choc krotkie  w sumie wydarzenie, pochlonelo nasze mysli. Usmiechnieci od ucha do ucha ciagle popatrujac w niebo kazde udalo sie na swoje spotkania.

Zdjecia z zacmienia wykonane przez kolege okolo  9.40 rano!  





niedziela, 8 marca 2015

Siedz w kacie....... a konkurencja peka!



Jakos tak krotko po przybyciu do Szkocji, udalam sie z jednostka zakolegowana do sklepu obuwniczego na Princess Street. Moja rola mialabyc jedynie towarzysko doradcza. Po przejrzeniu dostepnego asortymentu, jednostka zakolegowana wybrala sobie eleganckie trzewiki i udalismy sie do kasy. Za lada stalo profesjonalnie umiechniete dziewcze, ktore po zeskanowaniu produku oraz zapakowaniu go do pudelka, wbilo w nas modre oczeta i spytalo....... „Polish?”
Nas zatkalo bowiem w kolejce do kasy stalismy w milczeniu, nie wydajajac z siebie zadnych dzwiekow, nie bylo wiec mowy zeby poznala po akcencie. Po chwili konsternacji, oboje z wachaniem i raczej podejrzliwie skinelismy glowami, bo nie wiadomo jakie beda konsekwencje bycia Polakiem w tym sklepie, a noz wiecej nas skasuja za ten towar!
Panienka usmiechnela sie raz jeszcze po czym plynnym ruchem dopakowala do pudelka paste do butow............... w jezyku tubylczym znana jako „polish”! 

Koniec koncow, pasta do butow zostala z pudelka usunieta.........

-----------------------

Skad jestes? Pyta mnie jednostka obca, usilujaca wedlug wpojonych od dziecinstwa zasad, prowadzic ze mna „uprzejma konwersacje na tematy ogolne” znana tez jako "small talk".  W zaleznosci od nastroju, odpowiadam z mniejszym lub wiekszym entuzjazem, z  Polski, aaaaaaaaaa Polish? VODKA! Tia.......

 Jedna z pierwszych rzeczy, o ktorych dowiedzialam sie o Szkotach od Szkotow bylo to ze wynalezli TYYYLE rzeczy. To fajnie ze wiedza o swoich dokonaniach i fajnie ze umieja o nich mowic, glosno i wyraznie i ciagle, do znudzenia i do kazdego kto chce sluchac. Podobnie zreszta Amerykanie, ilez filmow pseudo-historycznych nakrecono w Hollywoodzkiej Fabryce Zludzen i Poboznych Zyczen to glowa mala. A my? Gdziez pienia pochwalne na temat naszych osiagniec? Czemu tak malo na ten temat wie nie tylko Swiat szeroki ale i my sami?



 
Gdzies pomiedzy jedna a druga wichura, doszlam do wniosku, ze to dzieki pogodzie Szkoci tyle dokonan na polu wynalazczym maja. Bo co innego robic kiedy wsciekle wieje i ciagle leje? I wtedy pomyslalam, ze przeciez i u nas czasem pada, pewnie tez mamy jakies wynalazki na koncie! Wiadomo latem, nasi odkrywcy pewnikiem siedzieli na dzialkach opalajac sie i pielegnujac grzadki ale zima? Jak nic umyslowa praca tworcza wrzala!





Dalam nura w neta i okazalo sie ze mialam racje, naszych odkrywcow, wynalazcow i szalonych naukowcow tez nie brak, tylko ze my sie nimi nie chwalimy. A powinnismy! Chwalic sie na prawo i lewo: ze kamizekla kuloodporna, ze wykrywacz min, ze lampa naftowa, ze walkie-talkie, ze lazik ksiezycowy,  ze witamina B1, ze nierdzewny lakier do karoseri a takze wycieraczka samochodowa do szyb, ze sztuczna kosc, prototyp helikoptera, semafor, prototyp kamera filmowej, nawet bracia Lumiere przyznawali ze to polak Kazimierz Proszynski byl pionerem w tej dziedzinie, fotografia kolorowa, a nawet ....lateksowa prezerwatywa! A jakze, lateksowa prezerwatywa jest wynalazkiem urodzonego w Koninie Juliusa Fromm, sloganem ktorego uzywal do promocji swojego poduktu bylo "konkurencja peka". 
No i nie zapominajmy o Koperniku ktory zatrzymal slonce i ruszyl ziemie. No tego nikt nie przebije!